Świat bez barier. Recenzja spektaklu Nie/znajomi
Klasa, do której uczęszczałam w szkole podstawowej, liczyła dwadzieścia dziewięć osób. Każdy z nas miał w sobie coś charakterystycznego, wyjątkowego, co wyróżniało go spośród innych – aparat na zęby, brak jedynki, krzywe okulary, rude włosy, piegowata buzia. Można by tak wymieniać w nieskończoność. Wszyscy jednak czuliśmy się częścią tej małej, szkolnej, polskiej społeczności. Sytuacja zmieniła się w chwili, gdy dołączyła do nas nowa koleżanka. Nie odbiegała ona wyglądem od przeciętnego piątoklasisty. Miała jasną karnację, krzywe zęby i piękne kasztanowe włosy. Podejście klasy do dziewczynki zmieniło się w chwili, gdy nauczycielka obwieściła, że nowa uczennica jest przybyszem z terenów białoruskich. Ta informacja była dla klasy szokiem kulturowym. Do tej pory żadne z nas nie zetknęło się z takim zjawiskiem. W efekcie uczniowie podzielili się na dwa obozy – na tych, co byli zafascynowani jej egzotycznym pierwiastkiem, no i oczywiście na tych, co wyśmiewali się bądź bali się tej odmienno...