Stacja Gdynia, stacja Obrzeża
Piąty już raz podróżowaliśmy z Teatrem
Gdynia Główna po szlakach teatru offowego. Z przyjemnością mogę stwierdzić, że
leżące na uboczu stacje mają się bardzo dobrze, są różnorodne, zupełnie do
siebie niepodobne i zawsze na wysokim poziomie.
Obrzeża polskiej sceny offowej
zwiedzaliśmy w towarzystwie teatrów z Wrocławia, Krakowa i Gdyni. Korzystając
ze sprawdzonego w poprzednich edycjach festiwalu wzorca, organizatorzy
sparowali tegoroczne prezentacje w intrygujące duety, grane każdy przez dwa
kolejne dni, w nietuzinkowych i starannie wyselekcjonowanych miejscach. Teatr
ponownie wyszedł na ulice i plaże, momentami wskakując w zaprzyjaźnione mury
klubów, gdy pogoda okazywała sie zbyt kapryśna.
Stacja Obrzeża – hasło tegorocznej edycji
korespondowało z tematyką prezentowanych spektakli. Badaliśmy granice i to, co
kryje sie poza nimi. Śledziliśmy procesy docierania do sytuacji granicznych i
decyzje, jakie trzeba podejmować, nawet gdy czasem są to decyzje o
niedecydowaniu.
Co musi się wydarzyć, by zmusić Józefa K. do
działania? – na to pytanie próbowała odpowiedzieć Ewa Ignaczak w otwierającej
festiwal (i premierowo wystawianej!) sztuce „Próby Józefa K.” na podstawie
„Procesu” Kafki. Wysmakowany teatr dwóch aktorów, dziejący się w
minimalistycznej scenografii. Pełen odniesień, nawiązań i metafor, jak zawsze u
Ewy Ignaczak nie uciekający od bardzo aktualnego komentarza politycznego.
W duecie z „Próbami” zaprezentowana
została „Atrapa i Utopia”, punkowy monodram Iwony Koneckiej. Głośna, wybuchowa
i szalenie dynamiczna refleksja o pędzie do samozagłady, błyskotliwa
dekonstrucja bezsensu drapieżnego kapitalizmu, spleciona z tesknotą za
idylliczną krainą szczęśliwości.
Kolejne dwa dni festiwalu przyniosły
spotkanie ze „Spólnotą” Teatru Układ Formalny, intrugującym doświadczeniem
współuczestniczenia w tworzeniu tearu. Widz grał tu na równi z aktorami,
mierząc się momentami z demonami przeszłości i obserwując, jak trudno
zaszczepia się nierewolucyjne idee. Mimo fabularnie historycznego osadzenia
spektaklu w dwudziestoleciu międzywojennym przekaz okazał się zadziwająco
aktualny. I gorzki, bowiem demony, które szalały sto lat temu, jak się okazuje
pozostają ciągle żywe.
„H(2)O” w wykonaniu Anny Rakowskiej i
Piotra Miszteli było najbardziej intymną prezentacji. Rozmowa Hamleta i Ofelii
stałą się pretekstem do opowieści o toksycznym związku, niszczącej miłości,
docierającej na granice szaleństwa. Historia zapętlona w trzech powtórzeniach,
z trzema różnymi zakończeniami. Uniwersalna, targająca wnętrzności.
Fantastyczny spektakl.
Ostatnia para – wieńcząca Festiwal – to
znów bardzo ciekawe propozycje. Pierwszym był wymykający
się jednoznacznej kategoryzacji, utrzymany w konwencji koncertu monodram
Sambora Dudzińskiego wyreżyserowany przez Jacka Bałę „Król David-live!”.
Sambor-Dawid dał tu mistrzowski popis umiejętności, wyśpiewując historię życia
natchnionego psalmisty, splecioną i zestawioną z bolączkami życia człowieka
współczesnego, które zupełnie się od siebie nie różnią.
Natomiast Arti Grabowski zaprezentował
monodram „Raport panika”. Oparty luźno na „Dziennikach panicznych” Rolanda
Topora przejmujący i przerażający obraz współczesnej Polski. Mistrzowsko
rezegrany na poziomie emocji, najlepszy spektakl tego festiwalu.
W tym roku nie zapomniano równiez o
dzieciach. Równolegle do „Stacji Obrzeża” pracowała „Stacja Bajek”. W jej
ramach teatry Stajnia Pegaza i Gdynia Główna zaprezentowały „Bajkę o Księciu
Pippo i jego czerwonym koniku” oraz „Dzielnego Kapitana Ahaba”. Działaniom tym
towarzyszyły również warsztaty teatralne dla rodzin z dziećmi.
Co warte uznania i podkreślenia –
festiwal, jak co roku, był bardzo dobrze zorganizowany technicznie. Miejsca
przedstawień były zawsze dobrze oznaczone, wolontariusze służyli radą i pomocą.
Również komunikacja prowadzona przez media społecznościowe była jasna i
sprawna.
„Pociąg do Miasta” tradycyjnie już nie
zawiódł. W środku wakacji, w zrelaksowanym kurorcie nad morzem pokazano sześć
trudnych, dojrzałych spektakli. Zmuszających do zastanowienia, przemyślenia;
poruszających nie zawsze przyjemne emocje. To był niezwykły tydzień. I choć
podróż Pociągiem do Stacji Obrzeża była bardzo intensywna, już nie mogę się
doczekać kolejnej wyprawy.
Agata
Zaręba-Jankowska
Komentarze
Prześlij komentarz