The Chairs
Jak mówić o bliskości, jeśli nie
poprzez ruch i gesty – skrywające w sobie miliony słów i tysiące znaczeń? Jak
mówić o bliskości, jeśli nie poprzez dźwięki – zapętlającą się muzykę, raz
rosnącą, raz gasnącą, nieustannie powracającą do samego początku? Jak mówić o
bliskości, jeśli nie poprzez historie i opowieści – powtarzane z ust do ust,
emanujące brawurą, podszyte samotnością?
Boję się bliskości, bo nigdy nie
wiem, co znaczy ona dla ciebie, dla tej drugiej osoby. Te słowa – i wiele
innych – padają ze sceny, wpadają prosto w duszę, rezonują. „The Chairs” to
historia o bliskości opowiedziana przez dwie piękne dusze i dwa białe krzesła.
To opowieść o samotności i poszukiwaniu kogoś, z kim będzie można iść przez
życie, o krótkich wiadomościach, o zaczynaniu od początku, o obawach, o
niemówieniu tym samym językiem. To subtelny pejzaż, w którym każdy odnajduje
swoje własne odbicie, po czym osuwa się we własne wspomnienia i doświadczenia.
A wszystko w tym spektaklu tak
bardzo współgra. Rekwizyty, dwa krzesła, stają się najpotężniejszą metaforą na
świecie, gdy snują opowieści o płynięciu razem lub obok siebie, o wspólnym
budowaniu, o przeszkodach, o patrzeniu sobie w oczy. Dopełniają ruch aktorów,
jakby same były żywe. Aktorzy zaś sprawiają, że każda choreografia wygląda na
tak lekką, jakby nie pociągała za sobą żadnego wysiłku. Plączą słowa z ruchem,
mnożą sensy i znaczenia. Ruch i taniec towarzyszą im nieustannie, w każdej
chwili, gdy słowa zawodzą i potykają się o siebie nawzajem. Ostatecznie „The
Chairs” to opowieść na dwa głosy – głos języka i głos ciała.
Oba te głosy są melancholijne, ale
niepozbawione humoru, którego kulminacyjnym punktem staje się autorska
adaptacja utworu „Cell Block Tango”. Broadwayowska, głośna i przesadna kłóci
się ona z wcześniejszym spokojnym klimatem spektaklu. Ten kontrast przypomina
jednak samo życie – na co dzień dość ciche, ułożone, schematyczne, ale na
tinderze czy w mediach społecznościowych przesadnie kolorowe, złożone z samych
wielkich chwil i wielkich marzeń. W tych miejscach pogoń za bliskością nabiera
nowego kształtu i tempa. Po chwili jednak ta kolorowość wycisza się, jak muzyka
pod koniec spektaklu. Przechodzi w delikatniejsze tony, w ciche bujanie się w
lewo i w prawo przy gasnącym świetle, aż okazuje się, że to właśnie to ciche
bujanie jest najpiękniejszym opisem bliskości.
Tak więc gdyby chcieć zamknąć „The
Chairs” w jednym zdaniu, trzeba by powiedzieć, że było to piękne doświadczenie,
niepowtarzalne, nieszablonowe, trącające struny, o których nie miałam wcześniej
pojęcia. I tak naprawdę jedyne, czego mi w tym spektaklu zabrakło, to drugi
akt. To zaś mówi samo za siebie.
Spektakl „The Chairs” Kuza / Kozłowska / Łódź
Tekst: Joanna Chmielecka
Reżyseria: Joanna Wolańska
Obsada: Adam Kuza, Sara Kozłowska
Czas trwania: 45 min
Komentarze
Prześlij komentarz