"Świadek"
Jestem głęboko poruszona, spektakl się zakończył, a ja jeszcze kolejnego dnia nie mogłam się pozbierać. W każdej kolejnej minucie widowiska, gdy napięcie wciąż narastało czułam coraz większy niepokój. Patrzałam na głównego bohatera i widziałam tam siebie sprzed lat. Osobę, o której już dawno zdążyłam zapomnieć, a nagle wszystko wróciło. To niesamowite, ponieważ tak wiele nas różniło, a jednak, każda emocja na scenie trafiała do mnie w punkt. Jakie to było dobre, jakie prawdziwe.
"Świadek" - historia o tym jak to jest gdy kochając Boga zapominamy o miłości. Gdy ból i cierpienie grają pierwsze skrzypce, a samotność w akompaniamencie zagłusza szanse na szczęście.
Każdy zasługuje na miłość, na to, żeby móc być sobą i móc kochać. Każdy zasługuje na to, żeby być widzialnym, niezależnie od tego co zobaczymy. Każdy jest wyjątkowy, taki jaki jest. Boli mnie to, że żyjemy w świecie, w którym wiara nie rzadko opiera się na strachu i wykluczeniu. Instytucje, które z założenia powinny propagować miłość, propagują nienawiść. System kościoła , który dzieli na lepszych i gorszych, w którym często odwraca się wzrok od najbardziej potrzebujących tylko dlatego, że nie pasują do narzuconej ideologii.
"Świadek" - historia człowieka, który bardzo chciał, jednak nie było dobrego wyboru, nie było dobrej decyzji. Każda z dróg oznaczała porażkę i zawód. Gdy widzisz ścieżkę, ale wiesz, że gdy zrobisz ten pierwszy krok, już nie będzie odwrotu. Chcesz tam iść, ale wiesz, że nikt za Tobą nie pójdzie i zostaniesz sam, a tak bardzo nie chcesz być sam. Kochasz i chcesz być kochany. Nie ma dobrego wyjścia, dusisz się i czujesz, że chyba nie chcesz już dalej grać w tę grę. Upadasz i jest Ci dobrze, już nic nie musisz. Ja też tak kiedyś leżałam, tak jak nasz główny bohater, tak jak i wielu z Was. Nie każdy ma siłę wstać. Krzyki milkną, zostaje tylko cisza.
Cierpienie, strach, nienawiść, ciemność. Mija czas. W końcu wychodzi słońce. Zawsze, trzeba tylko poczekać. Słodko-gorzki koniec, czy nowy początek? Brawa.
Cieszę się, ponieważ wygrała miłość, egoizm, miłość? Miłość.
"Świadek" - spektakl, który przypomniał mi, o kochaniu najbliższej mi osoby, z którą każdego dnia widzę się w lustrze, o dbaniu o Nią, ponieważ będzie ze mną do końca. O pamiętaniu ile przeszła i jak wiele jeszcze może zrobić i o uśmiechaniu się do Niej, ponieważ zasługuje na ciepło i bliskość, pomimo samotności. Spektakl, który przypomniał mi, o życiu w zgodzie ze sobą. Cudze opnie mogą być cenne, jednak pamiętajmy, że to wciąż jedynie opinie, a nie wyrok. Spektakl, który przypomniał mi, że nie należy wstydzić się prosić o pomoc i warto nauczyć się wyciągnąć pomocną dłoń. Zawsze. Często pod płaszczem uśmiechu, kryje się pusty, tępy ból, warto nauczyć się go dostrzegać, ponieważ nie zniknie, gdy odwrócimy wzrok.
Jestem głęboko poruszona, spektakl się zakończył, a ja jeszcze bardziej chce poznawać siebie. Jeszcze mocniej kochać i akceptować. Robię kolejny krok. Bez strachu. Z nadzieją. Oddycham. Żyje.
Nadia Kiełpińska
fot. Krzysztof Winciorek
Spektakl "Świadek" Podziemna Scena Teatralna / Szczecin
Tekst: Robert Rient
Reżyseria i choreografia: Arkadiusz Buszko
Obsada: Aleks Joński, Michał Przybyszewski
Scenografia: Krzysztof Kuźnicki, Anna Wiśniewska
Muzyka: Bartłomiej Hajkiewicz
Czas trwania: 60 minut
Komentarze
Prześlij komentarz