Recenzje 6 spektakli

 

Świadek

Czy zmiany z biegiem życia to zawsze jest dojrzewanie? Chciałoby się wierzyć, że rozwój, dojrzewanie jest zawsze pozytywne. Ale możliwy jest proces odwrotny, stopniowej destrukcji. Też zmiany.  Kto miałby oceniać, czym te zmiany w człowieku są? Sam zainteresowany wydaje się jedyną osobą wyposażoną w pełny warsztat możliwości. Ale jakżeż  jednocześnie jest uwikłany, zaangażowany, oślepiony. I nieświadomy tego, co go czeka dalej. Jakże jemu oceniać?

Może właściwe oceny mogą formułować bliskie mu osoby: wszak to ich często dotyczą te zmiany. Oni widzą ten progres. Niekiedy nawet są ich przyczyną. Ale cóż oni: to nie jest ich życie, nie ich emocje, nie ich zyski ani straty. Ich perspektywa może tkwić w przeszłości, albo właśnie odbiegać gdzieś daleko w stronę zupełnie odmiennych wartości.

Więc czy zmiany tak fundamentalnych spraw jak osobowość, światopogląd, wartości to po prostu zmiany? Bez wartościowania na lepsze czy gorsze? Ot, taka ludzka kondycja, że jesteśmy płynni z banalnego powodu samego upływu czasu ? Ale przecież tak nie chcemy;  chcemy mieć uczucie sensu, celu, sterowania…

Ta sztuka świetnie, wyraziście pokazuje zmianę tożsamości. I jest to historia prawdziwa. Życie w całej swojej złożoności. I może przez to tak trudno nazwać, podsumować cokolwiek więcej...

 

Jeszcze Polska nie zginęła

Nieprawda, że to o uchodźcach, patriotyzmie, szowinizmie, żydach czy Żydach. To podręcznik manipulacji, której przejawem jest państwowa czy polityczna propaganda. Jak to zawsze – zupełnie nie kłamiąc i w żaden sposób nie naciągając faktów - można znaleźć biografie dostatecznie łzawe, obietnice zysków ekonomicznych niezwykle pewnych, osoby które zaświadczą swoimi najszczerszymi emocjami, swoją świeżością i seksualnością (Maja Polka - brawo za tę kąpiel !). Skupić uwagę odbiorców na ciepłej, drobnej codzienności, a gdzie jej nie ma - na wiekopomnych zdarzeniach historycznych.

Tu nie chodzi o prawdę czy nieprawdę; przecież każdy ma własną. To jednostronność jest tu kluczem. Dobrze ukryta, bo ileż argumentów i aspektów można przywołać na poparcie swoich tez. Sprytne to, sprawne, dobrze obliczone, realizowane przez fachowców. W tym gąszczu trudno dostrzec odbiorcy to, czego brakuje: odmiennej narracji, innych punktów widzenia, pokazania interesów pozostałych stron.

Statystyka pokazuje, jak łatwo wtedy popłynąć z nurtem: po spektaklu twórcy zdradzili że trójmiejskie 59% sprzeciwu wobec Polskiej Rzeczpospolitej Żydowskiej stawia nas na wyjątkowym miejscu na tle pozostałych, bardziej podatnych miast w kraju.

 

Mylove

Monodram budzi podziw liczbą stosowanych środków wyrazu: jest proza, poezja, śpiew, lodówka (zamieniająca się w trumnę), animacje na ekranie, stroje, role, bardzo zmienne oświetlenie sceny…

To jakby podkreślenie tego, że wszystko i wszyscy jesteśmy różnorodni. Jak to możliwe, że mimo to więźniemy w ciągłych podziałach i kategoryzowaniu ludzi ? Tak bardzo, że ktoś nie pasujący do ram czuje się odmieńcem, szuka winnych swojej sytuacji, nie jest w stanie celebrować swojej indywidualności. Aż do rezygnacji z życia, które jest przecież ilustracją różnorodności i zmienności.

 

Anatomia zdarzeń. Kieszenie pełne wspomnień.

Olga Tokarczuk napisała, że po to Pan Bóg dał człowiekowi oczy z przodu, żeby nie patrzył tyle za siebie. A ten spektaklu wyłącznie przywołuje wydarzenia z dzieciństwa i osoby z tamtego czasu. Czasami nie jest potrzebny nawet katalizator w postaci starego przedmiotu, żeby snuć opowieść z zadziwiającą ilością szczegółów.

Warsztatowo świetnie została przypomniana wizyta wujostwa z Ameryki. Dzieci doskonale rozpoznawały  absurd i sztuczność zachowań, ale – choć ze zdziwieniem – podporządkowywały się nowym zasadom, ucząc się przy okazji że szczerość, autentyczność czy prawdomówność nie zawsze są w cenie.

Przeszłość istnieje w sposób zupełnie inny niż teraźniejszość. Ale jednak istnieje, i wpływa na nas. To nieprawda, jak wołają na koniec artyści, że tych osób, rzeczy, zdarzeń „już nie ma”. One pozostają w nas, zwielokrotnione we wspominających osobach, nieco poprzekręcane w stosunku do faktów, ale wpływające na nas, nasze zachowania i uczucia.

 

The Chairs

Emocje świetnie oddane tańcem. Związek kobiety i mężczyzny od poszukiwania w aplikacjach randkowych, poprzez budowanie relacji, pokonywanie problemów, kłótnie, szukanie bliskości i porozumienia. I do tego krzesła – wykorzystane tak twórczo że wstyd się robi traktujować je jak codzienne meble…

Wokal do melodii z Chicago był słabszym elementem, ale w dyskusji po spektaklu artyści podsumowali to z takim wdziękiem, że z łatwością można im wybaczyć.

 

Ostatnie miłe wspomnienie

Miewamy swoje grzeszki. Zawsze usprawiedliwione: bo taka się sytuacja zdarzyła, bo nie mieliśmy wyjścia, bo ktoś nam czegoś nie dał, albo właśnie życie otworzyło nową możliwość, z której jakże tu nie skorzystać.

Nasze grzeszki są drobne. I oczywiście nie zasługujemy na karę. Ale jednak zdarza się kara, czy – jeśli ktoś woli – konsekwencje. Wcale nie zawsze adekwatne do korzyści. Może totalnie przekreślające całą opłacalność naszego występku. Okrutne to. Przecież miała być tylko drobna przyjemność, na której w zasadzie nikt nie straci, a poza tym niewiele miało się zmienić.

Co gorsza konsekwencje mogą dotknąć także najbliższe osoby. Oprócz nieopłacalności pojawia się wina. I wstyd, że teraz już wszyscy wiedzą. Jak bardzo chce się wtedy ukryć fakty. Ale jeśli w tym momencie nadejdzie śmierć, to nie ma jak sterować tą sytuacją dalej.

Co wtedy z tymi tytułowymi wspomnieniami? Bolesne sięganie po drobne korzyści,  nieodwracalny czas podważyły zaufanie. Które wspomnienia najbliższych pozostają wtedy miłe, dobre? Na ile wcześniej człowiek był zbrukany tym, co zrobił ? Do kiedy był szczery ?

Długa wspólna przeszłość jawi się bliskim w nowym, mdłym, drżącym i niepewnym świetle.


Artur Opalinski


 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szczegółowy program Festiwalu

„MyLove. Lekcja, której nie możemy oblać” (Manifest po spektaklu Rafała Matusza w wykonaniu Filipa Cembali)

SKRAWKI MIEJSKIE – ANATOMIA ZDARZEŃ. KIESZENIE PEŁNE WSPOMNIEŃ