Recenzja spektaklu „The chairs" reż. Joanna Wolańska, 9 sierpnia 2025.
W otwartej przestrzeni miasta, wśród odgłosów ruchu ulicznego, na dziedzińcu szkoły podstawowej, twórcy spektaklu „The chairs" podjęli tematy absorbujące każdego. Wśród nich znalazły się refleksje nad bliskością, samotnością, rozstaniami, współczesnymi sposobami nawiązywania relacji oraz nad dylematem - żyć z kimś czy w pojedynkę? Są to skomplikowane i niekiedy bolesne sprawy, które często podejmuje się choćby w rozmowach z przyjaciółmi, sypiąc jak z rękawa cytatami z internetowych komunikatorów czy anegdotami o osobliwym przebiegu randek. Problemy te żywo interesują starsze jak i młodsze pokolenie, w tym Zetki szukające swojej drugiej połowy w aplikacjach randkowych. O ich niskiej skuteczności świadczą badania: 90% młodych użytkowników korzystając z nich odczuwa tylko frustrację (agencja badawcza Savanta, 2021).
Pomysł na spektakl jest dość prosty, ale w tej prostocie jest metoda: dwa krzesła oraz dwoje ludzi komunikujących się werbalnie i poprzez mowę swoich ciał. Ona (Sara Kozłowska) i On (Adam Kuza) przywołują autentyczne historie anonimowych użytkowników aplikacji randkowych. Swobodnie żonglują anegdotami nie przywiązując się do płci i wieku, jakby chcieli podkreślić szczególną powszechność problemu. W spektaklu przewinęła się wzruszająca opowieść o dziadkach, których związek ocalił przypadek i wierność raz podjętej decyzji. Czym jest bliskość? Co się takiego stało, że jest o nią teraz trudniej? Może to smartfony skradły nam cenną, pierwotną umiejętność poznawania drugiego homo-sapiens? Co ciekawe, nie wiadomo kiedy spektakl się zaczyna. Gdy ostatni widzowie szukają swojego miejsca, słychać jeszcze rozmowy, szmery, aktorzy już siedzą naprzeciwko siebie i szukają między sobą głębokiego kontaktu wzrokowego. Mogło to wprawić publiczność w delikatne zakłopotanie: my dopiero sadowimy się w fotelach, a im „przeszkadzamy". Ciekawy zabieg, dużo mówiący o tym jak bardzo brakuje współczesnemu człowiekowi uważności, ile jest rozpraszaczy na drodze ku poznaniu drugiego człowieka.
Tytułowe krzesła stają się rekwizytem - łącznikiem, ale też łamią wzajemną relację pomiędzy samymi aktorami. Nie jest to bowiem historia miłosna, nie ma rosnącego z czasem uczucia, nie ma sznurka emocji, który pozwalałby na identyfikację z bohaterami. Czy to dobrze? Na pewno widz przyzwyczajony do bardziej tradycyjnej narracji w teatrze może wyjść nieco rozczarowany. Jednak brak takiej konwencjonalnej uczuciowej dynamiki, powoduje lekkie osamotnienie widza, a przez to stwarza przestrzeń do zadawania pytań o swoje relacje romantyczne lub przyczyny ich braku. Krzesła na scenie (macie) będącą jakby mapą emocji i wspomnień, są wprawiane w ruch. Tańczą razem jak zakochana para, szurają o podłogę podczas kłótni, miotają się jak miotają się ludzie w związkach. Wady i zalety, korzyści i koszty bycia w relacji z drugą osobą świetnie ukazała metaforyczna scena spływu kajakowego. „Płyniesz w dwójce czy w jedynce?". Krzesła przyjęły wtedy rolę kajaków. W bardzo obrazowy sposób pokazano, że może „jedynkami" płynie się sprawniej, ale coraz bardziej rośnie dystans do drugiego kajaka.
Miasto powoli kładło się spać, a ruch uliczny tracił na sile, klimat wokół spektaklu robił się coraz bardziej intymny i to mimo tak dużej, otwartej przestrzeni. Pomogło w tym oświetlenie: leżące na ziemi reflektory żarzyły się ciepłymi barwami, jak w dawnych żarówkach. „Pokojowe" barwy takiego światła nasuwają na myśl zamierzchłe, poczciwe „analogowe" czasy. Może to sugestia, żeby wrócić do tradycyjnych form poznawania się? Taki trend już widać zresztą wśród młodego pokolenia. Równolegle z tańczącymi z krzesłami aktorami, na ścianach szkoły odbywał się teatrzyk cieni. Pojawiały się wielkie sylwety i wielkie krzesła. Zwielokrotnione w ten sposób postacie potęgowały przekaz żeby dobitniej uzmysłowić, że współczesne społeczeństwo ma problem z relacjami. Może to daleko idący wniosek, ale czy to nie były przypadkiem cienie rzucane na edukację, zarówno tę szkolną jak i domową? Raczej nie przygotowywała nas ona do radzenia sobie z emocjami.
Wśród licznych historii pozbawionych happy endu, dopatrzyłem się bardzo wymownego, optymistycznego momentu, kiedy Ona i On ustawiali krzesła w różnych konfiguracjach, pokazując, że dopasowanie jest możliwe – choć wymaga wysiłku. „Spróbujcie, nie poddawajcie się, nie zawsze będzie idealnie, będą koszty, ale dacie radę": z takim zapadającym w pamięć obrazem – przesłaniem, wyszedłem z tego ciekawego spektaklu.
fot. Krzysztof
Winciorek
Spektakl „The Chairs” Kuza / Kozłowska / Łódź
Tekst: Joanna Chmielecka
Reżyseria: Joanna Wolańska
Obsada: Adam Kuza, Sara Kozłowska
Czas trwania: 45 min

Komentarze
Prześlij komentarz