MyLove – spektakularna podróż w istotę tożsamości płciowej
Nie znam się na teatrze, literaturze, nie czytałam książki jedynego aktora, ani nie znałam go wcześniej. Za to znałam już wcześniej historię Milo Mazurkiewicz (oraz innych osób trans, które postanowiły sobie odebrać życie). Znam też troszkę literatury w dziedzinie transpłciowości, czy ostatnio psychologii z okazji studiów. To nie będzie recenzja czy ten monodram (poznałam to pojęcie dopiero dzięki dyskusji po spektaklu) jest świetny technicznie pod względem śpiewu, recytacji, czy gry. Ten opis skupię na swoich przemyśleniach i odczuciach. Już na początku wiedziałam, że musi być bardzo dobrze, byłam jakieś 45 minut przed 21:00, a kolejka przed wejściem była długa. Pierwsza osoba przyszła o 19:30, półtorej godziny wcześniej! Widocznie wstęp wolny na tę sztukę to wielka okazja. Nie pomyliłam się, już opis brzmiał dla mnie zachęcająco. Nie spodziewałam się tematu transpłciowości i tożsamości płciowej przy okazji Stacji Relacje na XI edycji Festiwalu teatralnym Pociąg do Miasta. To zachęciło moją osobę widzowską do odwiedzenia pracowni Ksawery Komputery, nie tylko z samego sentymentu do festiwalu.
Fot. Krzysztof WinciorekNa początku był drag (crossdressing?) – tylko że nie
Sam początek był mocny, nie dość, że widzimy Filipa Cembala w pięknej kreacji, która by zawstydziła nie jedną drag queen, to jeszcze słyszymy o tym jak zakończyła swój żywot Milo, do tego pięknie wykonana piosenka oraz rozmowa z samym sobą wyświetlanym na ekranie. Trudno mi jest sobie wyobrazić mocniejszego wejścia. Choć, jak przyznają sami twórcy – drag jest dla zmyłki. W życiu Milo (i większości osób trans) nie ma żadnego dragu do rozbawiania publiki. Choć humor to świetny mechanizm obronny i znam wiele osób, które go stosują.
Potem następuje rozbiór, systematycznie każdy element dragowego kostiumu ląduje na wieszaku. Aż do (zasłoniętej) nagości. Już w bardziej naturalnym wyglądzie dowiadujemy się o problemach braku akceptacji osób transpłciowych i niebinarnych. W sposób chwytający za emocje, jakich ja nie potrafię wytworzyć w innych ludziach, tutaj aktorowi się to udaje od początku do końca. Z takim pazurem, którego trudno szukać u wielu osób. Słyszymy historię dyskryminacji w gabinecie lekarskim, o podważaniu tożsamości płciowej. Czemu? Bo Milo to nie imię wg lekarza, bo nie nosi zawsze stanika, choć nie ma piersi. Ja może i mam typowe imię, to też nie miałam w zwyczaju nosić stanika bez potrzeby. Zresztą, zazwyczaj wygodniej mi bez. Czy to jest powód, by odbierać prawo do właściwego leczenia? Nawet pojawia się sugestia, że trzeba czekać dwa lata. A to błędna interpretacja ICD-10 sprzed ponad 30 lat, gdzie potrzeba dwóch lat stałości tożsamości płciowej. Tylko nigdzie nie napisali, że to dwa przyszłe lata!
Ja jestem „MyLove"
Słowa tytułowej piosenki zostaną ze mną na dłużej:
Ja jestem MyLove
nawet nie Milo,
nazywam się Miłosz,
chcę mieć miłość,
byłoby miło,
żyć jego chwilą,
co za zawiłość.
Grały mi one w głowie gdy pedałowałam do domu po spektaklu, też dzień później i kilka dni później. Bardzo poruszyły mnie, potrzeba bliskości, miłości, akceptacji jest chyba jedną z najbardziej podstawowych potrzeb. Można założyć maskę, dostosować się do wymagań otoczenia. Jednak jakim kosztem? Wymaga to poświęcania czasem ogromnych zasobów. Kiedyś się kończą. Oby nie na moście, czy torach metra.
Ojciec (prawdopodobnie) druga najważniejsza osoba opiekująca
Zawsze ma się osobę, która grała pierwsze skrzypce w wychowaniu i opiece nad dzieckiem. Zazwyczaj będzie to matka, a drugie skrzypce będzie odgrywał ojciec. Tutaj pewnie nie było inaczej. Została przywołana osoba ojca, który ma problem z akceptacją swojej córki, w efekcie traci dziecko – najpierw traci kontakt, a potem traci zupełnie. Szuka przyczyn wszędzie indziej niż w sobie. Najtrudniej jest znaleźć tę przyczynę w sobie. Może nie ma wglądu w siebie? Z mojej obserwacji niektóre osoby potrzebują szoku, by się przełamać i zaakceptować. Mój ojciec potrzebował udaru i paraliżu połowy ciała. Co powoduje, że nasza kultura tak kształtuje mężczyzn, czy może nowe pokolenie będzie bardziej wrażliwe na drugą osobę? W tym spektaklu zostało to pokazane poprzez strój nawiązujący do szlacheckich tradycji, łatwo poznać czapkę z piórami, nawet gdy się miało nikłe zainteresowanie historią. Ten spektakl jest dostępny dla każdej osoby, co nie jest prostą sztuką!
Najpierw najważniejsze sprawy – wjeżdża zamrażarka!
Cała na biało wjeżdża zamrażarka, ta słynna sejmowa, kto o niej nie słyszał? Zawsze jest coś ważniejszego do uchwalenia. Osoby LGBT+ mogą poczekać. Tylko ile możemy czekać? Mamy tylko jedno życie – jak głosiło jedno z haseł Trójmiejskiego Marszu Równości. Wystarczy nam tego życia? Ile osób najpierw musi umrzeć? Czy te samobójstwa przyśpieszają procedowanie na Wiejskiej? Już by mi zabrakło palców ręki, by wyliczyć wszystkie osoby queer (lub uznawane za queer), których zniszczył opresyjny system społeczny.
Aniole na ratunek!
Chciałoby się mieć dobre i szybkie rozwiązania. Jakby tam anioł nam dał właściwe ciało i zaimki? „obudzić się sobą", z „adekwatnym ciałem"? W takie słowa wyśpiewuje „pomyłka i ściema", niestety, takie myślenie łatwo może przyjść przy niskiej samoocenie będącej efektem lat dyskryminacji. Pojawienie się anioła było dla mnie przejmującym doświadczeniem, sama miewałam podobne myśli.
Sąd i życzliwa sąsiadka
W scenariuszu nie zabrakło sądu, który ma zdecydować jakiej płci jest powód(ka). Pytania o seksualność i sprawy intymne są też w życiu, nie tylko w scenariuszu. A tacy świadkowie jak „życzliwa" sąsiadka mam nadzieję, że pozostaną w przeszłości, gdy znika tryb procesowy poprzez marcową uchwałę Sądu Najwyższego! To bardzo słodko-gorzka scena, z jednej strony śmiejemy się z gestykulacji i min, a z drugiej gdy myślimy o interpretacji tych słów przez sędziego, to może nam zmrozić krew w żyłach. W końcu Sąd ma zdecydować o mojej płci...
Utrata na zawsze
Słyszymy też obawy o tym, że rodzic wróci do domu i zobaczy bezwładnie wiszące ciało. Czy bez życia leżące po przedawkowaniu lub w wannie? To zapewne lęk wielu rodziców młodych osób trans, które zmagają się z brakiem akceptacji. A z drugiej strony słyszymy o niekompletności stroju, że rajstopy i kobiece ubranie jest, a butów brak. Mnie pojawiła się od razu riposta – a kto chodzi w domu w butach? Życzyłabym wielu osobom bardziej krytycznego myślenia, szczególnie tym, które nigdy nie zastanawiały się nad swoją tożsamością płciową, nie podważały własnej płci wiele razy w ciągu dnia. Ja to robiłam, na szczęście już to za mną, przeżyłam! Niestety, nie każda osoba miała tyle szczęścia. Nie wiem jakim cudem nie rozkleiłam się na tym przedstawieniu czy dyskusji po nim.
Dyskusja i (przyjęte) przytulenie
Spektakl zakończył się długą owacją na stojąco. W pełni należną! Cieszę się, że Filip Cembala przyjął propozycję od Rafała Mateusza, choć miał lęki (o czym otwarcie opowiadał). Dyskusja na koniec pokazała jak z jednej strony silną osobowość (i żarty z niezłym pazurem), a z drugiej bardzo wrażliwy na drugą osobę jest aktor tej sztuki. Chyba to jest znaczna składowa sukcesu „MyLove", oprócz świetnego scenariusza z dopełnieniem pięknymi aranżacjami muzycznymi i kostiumami.
W dyskusji musiałam zabrać głos, wzruszyła mnie też obecność tak wielu osób na spektaklu o tak ważnym dla mnie osobiście temacie. Też nie zaskoczyło mnie bardzo, jak wiele osób już znało osobiście osobę transpłciową czy niebinarną. Śmiałam zapytać i rozejrzeć się, a potem poinformować, że już wszyscy znają, bo poznali mnie. Choć wypowiedź przed takim gronem sprawiła, że moje pobudzenie wzrosło do maksimum, a serce by wyskoczyło, gdyby nie mostek! Za to chwila rozmowy z Filipem Cembalą i jego serdeczne przytulenie mnie sprawiło, że poczułam się bardzo wzruszona. Teraz jak myślami wracam do tego, to łzy napływają mi do oczu.
Ka – transpłciowa dziewczyna



Komentarze
Prześlij komentarz