Siedem dni ma tydzień... o Pociągu do Miasta
Siedem dni ma tydzień...i każdy z tych 7 dni...śpiewał
i w sumie wspaniale bo po poważnych problemach ze zdrowiem i utratą głosu, znów
śpiewa - Jary (Krzysztof Jaryczewski) z jednego z wciąż moich ulubionych polskich
zespołów - Oddziału Zamkniętego w utworze " Prywatka ".
Zdawać by się mogło, że to coś zgoła innego ale dla mnie X
edycja " Pociągu do Miasta " była coś na styl takiej prywatki, gdzie
sąsiedzi walą, walą do drzwi a ja siedzę, choć raczej stoję albo chodzę i
popijam wino w pięknym kieliszku i świat wiruje a tym winem są te wszystkie
offowe spektakle. Ta prywatka - w różniących się od siebie wyglądem i klimatem
miejscach, traktująca niby o tym samym a jednak każdorazowo innym wyrazem i
przedstawionym w sobie najodpowiedniejszy sposób. Jedne z nich wraz z nastaniem
wieczornej ciemności , stawały się coraz bardziej bajkowym tłem a inne,
rozpraszane przez zew natury lub " muzykę miasta " bywały niemałym
wyzwaniem dla widzów i aktorów.
Mój TOP 3 to : "O czynach niszczących opowieść", "Kapral w Kościółku" oraz finalna "Wieczna komedia".
Piękne na świecie jest to, że każdy człowiek jest inny,
niepodrabialny tak do końca i coś co dla mnie jest the best, dla kogoś jest
niezrozumiałe, nieciekawe i brzydkie i na odwrót. Startując od 5 sierpnia
spektakl za spektaklem był dziełem samym w sobie zagranym przez niesamowitych i
z wdziękiem oddających istotę sprawy - artystów.
Jeśli będziesz miał dosyć siedzenia w domu i dosyć
czterech ścian, pamiętaj zawsze ubierz niecodzienny ciuch, w zależności kim
jesteś - podkreśl szminą usta lub zrób artystyczny nieład na głowie i wpadaj do
teatru sam czy z towarzystwem.
Tam zawsze masz gwarancję odczucia, że jesteś wyjątkowy, zauważony i wybrany z
tłumu.
Każda prywatka kiedyś się kończy i X edycja "Pociągu do Miasta" również ale całe bogactwo codziennych wzruszeń zostaje
ze mną i z wdzięcznością mówię głośno DZIĘKUJĘ !
Komentarze
Prześlij komentarz