KONIARY czyli Komuna z Wawy
Pociąg zdecydowanym „galopem" przyjechał nad morze. Tym
razem mogliśmy atrialnie obejrzeć spektakl „o czynach niszczących
opowieść". Kowbojki opanowały plac przed Akwarium, a jedna z nich
przyjechała nawet stalowym rumakiem. Przed oczami widowni ukazały się dwie
country-dyskotekowe lale snujące historie jak na westernowym ranczu. Niby
walczą, a jednak się jednoczą. Każdy ruch sceniczny spowija muzyka i gra
świateł łącząc wątki w całość. Nawet niezamierzony przez reżysera przelot
helikoptera nad naszymi głowami wplótł się idealnie w tą historię. Tak więc,
rodzi się pytanie: czy aby na pewno wszystkie czyny są takie złe? Wiadomo są
pewne granice, konwenanse i zasady. Jednak wszystko jest po coś. Podczas
spektaklu mieliśmy się dowiedzieć o smaku miłości i roli uważności w naszym
życiu, o tym że trzeba mieć swoją rację i że warto posiąść wiedzę o ...koniach.
Do tej pory słyszę warkot tych końskich chrap i takt galopu rozpędzonych
kowbojek. Wielbicielka stalowego rumaka co rusz gubi srebrny z przerysowanym
rondem kapelusz intrygując nas opowieścią przekazywaną zmysłowo zachrypionym
głosem. Dziewczyny idealnie wpasowały się w otoczenie, dając pokaz niczym
koniki morskie (śmiech). Nautilus, stalowy rumak, bliskość morza i architektura
obiektu dają nam poczucie morskiej głębiny, tylko kto w tym otoczeniu przetrwa,
a kogo poniosą fale albo ...stalowy rumak jak zaczął tak warkotem zakończy tą
opowieść.
Iwona Jasiewicz
fot. Krzysztof Winciorek
Komentarze
Prześlij komentarz