"Klub Anonimowych Aktorów" - recenzja

"Różnica między teatrem a burdelem jest taka, że w burdelu można powiedzieć, że coś się nie podoba, a w teatrze - trzeba jeszcze powiedzieć, dlaczego."

                                - fragment spektaklu.

    Tegoroczny Festiwal dobiegł końca. Kolejny rok i kolejne lato stopniowo dąży do zakończenia. Wyjątkowo, okres trwania zbiegł się z datami trwania Igrzysk Olimpijskich we Francji, które to wywołały nieco kontrowersji: od samej ceremonii otwarcia, poprzez decyzje podejmowane przez organizatorów, czy na problemach między polskimi sportowcami a działaczami. Jednakże, grupa teatralna Klub Anonimowych Aktorów z Wrocławia, dzięki wsparciu i zaproszeniu od Teatru Gdynia Główna, dała nam inny rodzaj Olimpiady, która okazała się być wyjątkowo przyjemną alternatywą. Było momentami zabawnie, czasem gorzko, jednak nie bez dystansu i humoru. Owacje na stojąco były jak najbardziej zasłużone.

    Dlaczego właściwie lubię przychodzić na komedie lub komediodramaty? Ponieważ jest to forma, która pod pozorem rozrywki i śmiechu, przekazuje ważne i mądre treści w sposób, który jest dla widza łatwiejszy do pojęcia i zastanowienia się. Humor i żarty potrafią nieść ze sobą ważne mądrości życiowe lub inspirację do zastanowienia się nad trudnymi tematami samodzielnie. Zagłębiając się w treść sztuki i życie aktorów na co dzień, niejako "za kulisami", są to ludzie z podobnymi problemami, co my - borykający się ze znalezieniem pracy, muszący opłacić rachunki, przeżywający kolejne porażki, kiedy odmawia się im angażu po kolejnej rozmowie kwalifikacyjnej, i tak dalej, i dalej. Jest poniekąd przykrym, że niewiele w kwestii zawodu aktorskiego uległo zmianie przez co najmniej sto lat, jeśli nie więcej. Nadal jest to zawód zaskakująco mało płatny, mimo związanej z nim potencjalnej rozpoznawalności, wymagający pod względem psychicznym oraz fizycznym. Co jak co, wcielanie się w innych ludzi i przybieranie odmiennych osobowości od tej, którą posiadamy jako my sami, może prowadzić na dłuższą metę do problemów z własną tożsamością i potrzebą terapii, aby móc "oderwać" się od odgrywania kogoś, kim nie jesteśmy i powrócić do swojej formy normalności.

    Zapadającym w pamięć zdaniem było dla mnie to, że aktorzy to ludzie, którzy opierają oraz budują swoją wartość na uwadze i opinii innych. Znając przykłady choćby z własnego życia, wiem dobrze jak niszczące i szkodliwe potrafi to być. Sam proces dążenia do odcięcia się od takich form uznania jest żmudny i trudny. Jednakże, aktorki i aktorzy w jakiś sposób są jednak osobami publicznymi, a znajdzie się niewielu pośród nich, którzy mogą pozwolić sobie na komfort nie przejmowania się tym, co inni myślą na ich temat.

    Sama forma przekazania treści została przedstawiona w sposób niekoniecznie nowy, lecz wciąż efektywny - jako aktorskie igrzyska sportowe. Mieliśmy choćby zawody w metaforycznym boksie, gdzie biedny aktor-freelancer (przy czym używając określenia "biedny" mam na myśli jego niedolę związaną z wyborem najemniczego stylu pracy i życia) raz po razie otrzymywał ciosy, kiedy był odrzucany kolejne razy na castingach lub kiedy okazywało się, że angaż otrzymał ktoś inny, bo był w odpowiednim miejscu, czasie i pił z odpowiednimi ludźmi. Taki przykład jest również dobrym odniesieniem do życia niekoniecznie związanym z aktorstwem, gdzie dochodowe posady i zawody otrzymuje się niekoniecznie jako odpowiedź na posiadane umiejętności, ale przez posiadane znajomości. Mieliśmy również inne dyscypliny, gdzie mogliśmy obserwować wzajemne zmagania trójki aktorów z codziennością i wykonywanym zawodem. Wszystko okraszone przyjemnie dosadnym humorem, ale niepozbawione elementu powagi.

    Podsumowując niniejszą recenzję, "Klub Anonimowych Aktorów" jest - w mojej opinii - wartościową i mądrą produkcją, która pozwala przełamać stereotypy związane z aktorstwem i uświadamia o tym, że zawód ten nie polega wyłącznie na uśmiechaniu się, robieniu poważnych lub głupich min, zakładaniu masek i odcinaniu kuponów od popularności oraz faktu, że dane wystawiane dzieło jest dochodowe. Jeżeli zdarzy się, że panowie zagoszczą na deskach teatralnych w Trójmieście - z przyjemnością wybiorę się jeszcze raz.


Kacper "Katz" Jędrzejczak


fot. Krzysztof Winciorek

"Klub Anonimowych Aktorów"
Tekst: Anna Domalewska
Reżyseria: Rafał Derkacz
Obsada: Michał J. Bajor, Krzysztof Satała, Jan Kowalewski
Klub Anonimowych Aktorów / Wrocław

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szczegółowy program Festiwalu

„MyLove. Lekcja, której nie możemy oblać” (Manifest po spektaklu Rafała Matusza w wykonaniu Filipa Cembali)

SKRAWKI MIEJSKIE – ANATOMIA ZDARZEŃ. KIESZENIE PEŁNE WSPOMNIEŃ