Recenzja spektaklu "Wyrywacz serc" Teatru Zielone Słońce z Dąbrowy Górniczej.

Pociąg do Miasta - festiwal odbywający się dzięki Teatrowi Gdynia Główna już 9. raz. Tydzień wypełniony teatrem w letnio miejskiej scenerii , najczęściej pod gołym niebem (jeśli pogoda jest łaskawa), na który zawsze czekam. W tym roku pod hasłem "Stacja WiejskoMiejska".

Dzień drugi i spektakl "Wyrywacz serc" Teatru Zielone Słońce z Dąbrowy Górniczej. Adaptacja surrealistycznej powieści Borisa Viana.

Bohaterowie przedstawienia to:

Psychiatra Zmar (Bartosz Socha). Zmar prowadzi bezskuteczną walkę z zastaną absurdalną rzeczywistością wsi położonej nad Czerwonym Strumykiem. Przyjechał tu, aby "psychiatrzyć" co przez mieszkańców żyjących sprawami przyziemnymi i lokalnymi animozjami jest uważane za dziwactwo.

Klementyna - Wielka Matka Rodzicielka Trojaczków , którym w przyjściu na świat pomagał Zmar. Oraz jej mąż Angel. On właściwie nie ma prawa głosu, co podkreśla jego rozmiar (około 30 centymetrowa kukiełka). Reszta rodziny to też lalki kierowane przez aktorów ale w rozmiarach normalnych.

Przy porodzie asystowała też wiejska dziewczyna Bona Białodupska (Tomasz Frąszczak). Bona przychodzi do Zmara. "Ale nie po to, by ja psychoanalizować! Przecież wiadomo, po co przychodzi! " Jej groteskowa, grana przez mężczyznę postać podkreślona jest kostiumowo atrybutami kobiecości, czyli doczepionymi piersiami oraz wielką, białą - jak w nazwisku, którą aktor wdzięcznie porusza na boki w górę i w dół .

Jak to na prowincji musi być i ksiądz - kompatybilnie z nazwiskiem grany przez Kamila Katolika (jest on również scenarzystą i reżyserem). Ksiądz jest demoniczny i krzyczy z ambony na wiernych. Wierni się buntują przeciwko kaznodziei niechcącemu przywołać deszczu.

Zmar stopniowo ulegający ichnim obyczajom i ziemskim przyjemnościom targnięty śmiercią przyjaciela wraca na tory ideałów, z którymi przyjechał.

Główne wątki uzupełnione są kilkoma scenami pobocznymi jak np. okrutny targ starców.

Do podkreślenia surrealistyczno - absurdalnego charakteru przedstawienia Kamil Zawiślak wybrał bardzo trafnie jazz. Jest też muzyka elektroniczna. Całości dopełnia ruch sceniczny (Artur Fredyk).


Ewa Tulińska

fot. Krzysztof Winciorek

 

Komentarze