Arti Grabowski Experience (recenzja spektaklu "Warunki zabudowy")

Zjawiskowa i niepokojąca, dająca do myślenia sztuka Sceny Roboczej z Poznania.


Na początku chciałabym się wytłumaczyć z tytułu “Arti Grabowski Experience”. Moje pierwsze zetknięcie z Artim Grabowskim miało miejsce w jednej z poprzednich edycji Festiwalu Pociąg Do Miasta, w spektaklu pt. “Raport Panika” zagranym w Orłowie. Tamto przedstawienie spadło na mnie jak grom z jasnego nieba, było genialne, mądre. Aktor skupiał na sobie uwagę w stu procentach i robił to obłędnie. Długo nie zapomnę tamtego wrażenia. Stąd też wybierając się na tegoroczny monodram z Grabowskim, miałam ogromne oczekiwania i chyba gdzieś z tyłu głowy spodziewałam się podobnego kopnięcia emocjonalno-intelektualnego. Trochę tak jakbym się spodziewała “Raportu Panika II”, a przecież nie tak miało być.

“Warunki zabudowy” miały zupełnie inną konwencję. Trochę zabrakło mi kontaktu aktora z publicznością, ale to raczej ze względu na nastawienie, z jakim czekałam, aby ujrzeć coś, czego się spodziewam. A zobaczyłam coś, czego zupełnie się nie spodziewałam. Zaczynając od pierwszej sceny, w której jeden ze stojących na scenie posągów ożywa i rozpada się, odsłaniając sylwetkę i twarz aktora. Scenografia i rekwizyty, cała sfera wizualna była bardzo pomysłowa, wizualnie piękna i jednocześnie niosła za sobą symboliczne przesłanie. Drzewa włożone do dwóch, stojących po bokach sceny betoniarek, poruszały się tworząc ruchomy, kładący się las.

Arti Grabowski także słowem kreował obraz miasta, najpierw pozwalając widzom wyobrazić sobie przedstawianą wizję, następnie układając ją symbolicznie w formie położonych na czerwonym dywanie łopat i przeczołgując się pod nimi tak, że piętrzyły się na karku aktora. Nie było to jedyne z “poświęceń” aktora. W pewnym momencie po spożyciu zwisających na szyi kiełbasek - kiełbasek z których ściekały mu na ubranie keczup i inne ciekawe ingredienty-leżąc na betonie, zaczął łyżką wybierać wodę z kałuży i ją wypijać. Również bardzo wizualnie opowiedziana, wykrzyczana wizja przedstawiająca jak miałoby wyglądać coś w rodzaju ceremonii oczyszczenia ludności z traumy po masakrze dokonanej na ludności cywilnej. Była to wizja bardzo nieprawdopodobna, wielka, angażująca dużą ilość bardzo różnych ludzi, niemożliwa do sfinansowania jak się okazało. Oczami wyobraźni ujrzałam ją i poczułam jej piękno.

W spektaklu poruszono wiele problemów, nie jestem pewna czy dobrze zrozumiałam kontekst historyczny i polityczny, natomiast dotarło do mnie wiele prawd uniwersalnych. Pomimo poruszania poważnej tematyki, pojawiały się sceny i wątki zabawne. Jak choćby ta z propozycjami różnych flag i tłumaczeniem co miałyby symbolizować poszczególne propozycje. Pojawiały się także obrazy dobrze znane współczesnemu widzowi – fragment przedstawiający Myszkę Miki zmuszaną do gry na pianinie. Charakterystyczny zarys Myszki niejednokrotnie pojawiał się na ścianie, w zmienionej, niepokojącej formie. W przedstawieniu użyto wiele przygotowanych wcześniej materiałów, obrazów puszczanych na ścianie oraz nagrań dźwiękowych. Kiedy puszczano nagrany, beznamiętny głos, Arti Grabowski grał ciałem, bawił się scenografią.


Na koniec wspomnę o umiejscowieniu spektaklu “Warunki Zabudowy” nieopodal ulicy Hutniczej, na placu przedsiębiorstwa handlowego, otoczonego innymi topornymi budynkami przedsiębiorczo-budowlanymi co bardzo pasowało do kontekstu przedstawienia. Po zakończonym spektaklu Arti Grabowski w bardzo szczery i przyjazny sposób podziękował za zaproszenie na Festiwal, mówiąc też, że bardzo lubi wyzwanie, jakie niesie za sobą granie w warunkach plenerowych i zapewnił, że ten spektakl następnego dnia będzie wyglądał nieco inaczej.

Podsumowując, “Warunki Zabudowy”, to mocny i piękny wizualnie, świetnie zagrany, nie obrażający inteligencji widza i poruszający ważne sprawy spektakl.

Jagoda Jojczyk,
Gdynia, 24 lata

Komentarze