„MyLove – Głos sprzeciwu wobec milczenia.” Memorandum inspirowane spektaklem Rafała Matusza w wykonaniu Filipa Cembali

 

 

"Prawa człowieka nie są przywilejem udzielanym przez większość. Są one tarczą chroniącą jednostkę przed większością."

Edward Snowden

 

„MyLove – Głos sprzeciwu wobec milczenia.”

Memorandum inspirowane spektaklem Rafała Matusza w wykonaniu Filipa Cembali

(XI edycja Festiwalu "Pociąg do Miasta", pt. "Stacja Relacje", Teatr Gdynia Główna, 4-10 sierpnia).

 

 

 

 Bycie innym to nie wybór

              Co jeszcze musi się wydarzyć, aby polskie społeczeństwo zrozumiało, że orientacja seksualna, tożsamość płciowa czy jakakolwiek inna cecha człowieka nie jest kaprysem ani modą, ale faktem, który trzeba uszanować? Ile jeszcze pogrzebów musi się odbyć w ciszy, ile listów pożegnalnych ma zostać znalezionych pod poduszkami, ile matek i ojców ma opaść z sił w niewyobrażalnym bólu nad trumną dziecka? W ilu szkołach będzie puste krzesło po kimś, kto nie wytrzymał, zanim zrozumiemy, że każde słowo pogardy jest ciosem, który trafia prosto w życie?

Brak tolerancji to nie opinia. To narzędzie niszczenia ludzi, którzy nie pasują do ciasnych ram wyobrażeń większości. To powolne, systematyczne odbieranie komuś prawa do oddychania pełną piersią. To wyrok, który wykonuje się w białych rękawiczkach – w żartach, w komentarzach, w „niewinnym” milczeniu, w odmowie wsparcia.

Każde „trzeba to leczyć” to komunikat: „nie masz prawa istnieć takim, jakim jesteś”. Każde „to grzech” to próba zamknięcia człowieka w więzieniu, którego kratami są cudze lęki i ignorancja. A w tym więzieniu nie ma powietrza. Tylko ciemność, w której człowiek zaczyna wierzyć, że jedynym wyjściem jest odejście.

 

Hejt nie kończy się na ekranie telefonu. Nie zostaje w Internecie. Wnika w ciało jak trucizna, dzień po dniu, aż serce przestaje mieć siłę bić. Ofiara hejtu słyszy w kółko, że jest nikim, że jest zagrożeniem, że jest powodem, dla którego świat się psuje. I zaczyna wierzyć, że jedyną ulgą będzie przestać być.

 

Wykluczenie to nie abstrakcja. To codzienność wielu osób w Polsce – w szkole, w pracy, w rodzinie. To konieczność udawania, że jest się kimś innym, by uniknąć kolejnej fali szyderstw, plotek, odwróconych spojrzeń. To życie w ciągłym napięciu, że w każdej chwili ktoś może zdemaskować prawdę i użyć jej jako broni.

 

Brak szacunku i zrozumienia dla czyjejś tożsamości prowadzi do izolacji, depresji, autoagresji. Zamyka drzwi do edukacji, pracy, przyjaźni, miłości. Robi z człowieka uchodźcę we własnym kraju, we własnym mieście, czasem – a właściwie często we własnym domu. Prowadzi do sytuacji, w której ktoś czuje, że nie ma już żadnego miejsca, gdzie może być sobą.

 

Każdy przypadek śmierci spowodowanej odrzuceniem jest klęską całego społeczeństwa. I nie jest to „prywatna tragedia rodziny”, ale dowód, że system zawiódł, a obywatele – świadomie lub przez bierność – byli współwinni.

 

Nie ma neutralności w obliczu nienawiści. Kto milczy, daje przyzwolenie. Kto nie reaguje, staje po stronie oprawcy. Każdy, kto odwraca wzrok, jest częścią problemu. I każdy musi zadać sobie pytanie: czy wolałbym, żeby ktoś stanął w mojej obronie, gdyby to mnie próbowano zgnieść? Jeśli tak, to dlaczego milczę, gdy gniotą innych?

Władza, która ogranicza prawa osób LGBT+, nie jest bezstronna. Jest współautorką przemocy. Każdy paragraf, który zabrania korekty dokumentów, który utrudnia dostęp do opieki medycznej, który podsyca język nienawiści – to cegła w murze, za którym ludzie umierają w ciszy. Instytucje publiczne mają obowiązek chronić obywateli, a nie decydować, którzy obywatele zasługują na ochronę. W przeciwnym razie przestają być opiekunem, a stają się katem.

Społeczeństwo, które chwali się „wartościami” i jednocześnie pozwala na wykluczanie, uprawia hipokryzję w czystej postaci. „Miłość bliźniego” bez akceptacji inności jest pustym sloganem, którym można przykryć wstyd – ale nie można przykryć grobu. Każdy, kto mówi: „nie mam nic przeciwko, ale…” – już wybrał stronę. To „ale” jest jak nóż w plecy. To „ale” sprawia, że młody człowiek wraca do domu i płacze w poduszkę, bo wie, że nie ma nikogo, kto stanie po jego stronie bezwarunkowo. Musimy przestać traktować tolerancję jak łaskę. To nie jest prezent, który można dać albo odebrać. To elementarny obowiązek przyzwoitego człowieka. Każda kolejna ofiara wykluczenia powinna być dla nas sygnałem alarmowym. Ale nie może być tak, że potrzebujemy kolejnych śmierci, by zacząć mówić o problemie. Bo wtedy jesteśmy jak strażacy, którzy gaszą tylko te pożary, które już strawiły dom – a resztę zostawiają, bo „może samo zgaśnie”.

 

Prawda jest brutalna: jeśli dziś milczysz, jutro ktoś może milczeć, gdy to Ty będziesz wołał o pomoc. I wtedy będzie już za późno.

 

Nie ma usprawiedliwienia dla hejtu. Nie ma usprawiedliwienia dla obojętności. Nie ma usprawiedliwienia dla prawa, które zamiast chronić, krzywdzi.

 

Nie pytajmy więc „Co jeszcze musi się wydarzyć?”. Odpowiedź jest jasna: Nic nie musi! Wszystko już się wydarzyło. Mamy listy pożegnalne, mamy cmentarze, mamy puste miejsca w ławkach, mamy rodziny, które nigdy się nie pozbierają. To wystarczający dowód winy Nas wszystkich!


Pozostaje pytanie: Co z tym zrobimy – dziś, nie jutro? Bo jutro ktoś inny może nie doczekać!

 

Zanim zaczniesz oceniać – pomyśl, że nie mamy już prawa czekać. Każdy dzień milczenia jest dniem, w którym ktoś walczy o przetrwanie w samotności. Każde niewypowiedziane „jestem z tobą” to cegła w murze, który odgradza człowieka od nadziei. To nie politycy, to nie system — to my, ludzie obok, możemy zatrzymać spiralę wykluczenia.

Nie odkładaj tego na jutro. Reaguj, kiedy słyszysz hejt. Mów „stop”, gdy ktoś żartuje z cudzej tożsamości. Wspieraj, kiedy widzisz, że ktoś jest atakowany. Twoje słowo, Twój gest, Twoja obecność mogą być różnicą między kolejnym nagłówkiem o tragedii a kolejną historią o tym, że jednak da się żyć w tym kraju bez strachu. Nie czekaj, aż ofiar będzie więcej. One już są. Stań po stronie człowieczeństwa — bo jeśli nie Ty, to kto? Jeśli nie teraz, to kiedy?

 

 

 

Krzysztof Kabat

09.08.2025



Spektakl "MyLove"

Tekst: Rafał Matusz, Filip Cembala | Reżyseria: Rafał Matusz
Obsada: Filip Cembala
Kostiumy: Daria Friedrich
Muzyka: Piotr Dziubek
Czas trwania: 85 min

 

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Szczegółowy program Festiwalu

„MyLove. Lekcja, której nie możemy oblać” (Manifest po spektaklu Rafała Matusza w wykonaniu Filipa Cembali)

NABÓR SPEKTAKLI. XI edycja Ogólnopolskiego Festiwalu Teatralnego "Pociąg do Miasta" - Stacja Relacje