Oto Pan stworzył widowisko i zobaczył On, że było dobre - Recenzja spektaklu "Misterium Buffo"

    Czy kiedykolwiek zastanawialiśmy się nad tym, w jaki sposób manifestujemy naszą wiarę w Boga i historię poświęcenia jego Syna? Czy zorientowaliśmy się może, kiedy wyznania drobnej żydowskiej sekty, głoszącej o Zbawieniu dla wszystkich, nawet tych najbardziej pogardzanych przez innych, stało się zaprzeczeniem własnej idei przez wieki, jakie minęły od śmierci naocznych światków tamtych wydarzeń? Gdzie podziała się radość z wieści, jaką rozgłaszano? Gdzie zniknęły najważniejsze treści o radości i miłości, a pojawiła się sztywność, śmiertelna wręcz powaga i posypywanie głowy popiołem, umartwiając się nad naszą własną niedoskonałością? "Misterium Buffo" jest swoistym przypomnieniem tychże zapomnianych treści, przedstawiając tak dobrze znaną nam historię męki Jezusa poprzez perspektywy ludzi, którzy żyli w czasach jego życia.

    Sztuka ta wplata w całość swojej opowieści znane nam schematy związane z religijnością naszej części świata: umartwianie się, stan duchowny ociekający bogactwem czy świętoszkowatość i dewocję w krzywym zwierciadle. Pozwala przyjrzeć się tym wadom i wyśmiać je, jednocześnie skłaniając do ponownego zastanowienia się nad nimi i wyrobieniem własnych opinii na nie od nowa.

    Ukazanie wybranych cudów poprzez perspektywy obserwatorów również stwarza postać Jezusa na nowo jako człowieka, którym właściwie był. No, z pewnym małym "wytrychem" w postaci czynienia cudów, oczywiście. Zastanawiającą jednak była scena dialogu pomiędzy Śmiercią a wróżem-Głupcem. Trudno było odnieść ją do czegokolwiek, poza zastanowieniem się nad śmiercią i egzystencją jako taką. Co jak co, to nieodłączna część życia. Z punktu widzenia człowieka po wykształceniu filozoficznym, jest to przyjemne poruszenie umysłu, aby powrócić do rozważań o tej części istnienia, czego zresztą nie omieszkałem docenić.

    Festiwal "Pociąg do miasta" za każdym razem stanowi dla mnie ważną część roku. Traktuje to jako swoiste misteria, pozwalające na oczyszczenie głowy i powrót na intelektualne tory, z których zdarzało się nieraz wypadać pod natłokiem codzienności. Data finałowego spektaklu tegorocznej edycji na dodatek zbiegła się z zakończeniem Jarmarku Dominikańskiego, co tym bardziej podkreśla sposób, w jaki traktuję Festiwal jako małe osobiste święto. W związku z tym "Misterium Buffo" stanowiło wspaniałe zwieńczenie całego wydarzenia. Pozostaje czekać do przyszłego roku, aż Pociąg znowu wyjedzie z podziemi Dworca Głównego, zabierając nas w kolejną niezwykłą podróż i nie zawsze ogólnodostępne miejsca miasta.

Kacper "Katz" Jędrzejczak


fot. Krzysztof Winciorek

Komentarze