Gdy chcemy zapomnieć o Prawdzie


Teatr wyszedł na ulice pozwalając nam spróbować zrozumieć Prawdę w innym otoczeniu. „Burmistrz” Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk wciąga nas w realia na pozór zwyczajnego miasta i odkrywa jego Tajemnice. W nieoczywisty sposób poznajemy dramatyczne wydarzenia mordu Polaków na Żydach, zaprezentowane przez Teatr Gdynia Główna.

Festiwal Pociąg do Miasta „Stacja Niepodległa” oficjalnie się rozpoczął. Pierwszego dnia, trzydziestego lipca, mieliśmy okazje zmierzyć się z burzliwymi wydarzeniami z Jedwabnem. „Burmistrz” został zaprezentowany nam na dziedzińcu Urzędu Miasta w Gdyni przez gospodarzy festiwalu. Już w pierwszych minutach spektaklu, wyreżyserowanego przez Ewę Ignaczak, zostajemy pochłonięci w życie miasta. Intrygująca postać Narratorki, znakomicie granej przez Idę Bocian, wita nas śpiewem na „wieczorku poezji śpiewanej”. My, jako odbiorcy, nie mamy wtedy jeszcze pojęcia, że tak naprawdę będziemy uczestniczyć w przywoływaniu upiorów przeszłości.

Narratorka zaprasza do siebie aktorów, którzy siedzą z nami na widowni. Pierwszy wyłania się z tłumu Burmistrz, którego - za jej zachętą - witamy oklaskami. Powoduje to, że już od pierwszych scen stajemy się niejako społecznością miasta. Odczucie, że stanowimy część prawdziwego wydarzenia, sprawia, że jeszcze bardziej koncentrujemy się na przedstawianym problemie.
Postać Burmistrza (Błażej Tachasiuk), wysłuchując poleceń Narratorki, odgrywa sceny upuszczania gazety. To właśnie ona - szara zwyczajna gazeta, przyniosła do szarego, zwyczajnego miasta wieść o zalakowanej kopercie. Informacje w niej zawarte zaburzają fałszywy obraz miejscowości. Przedstawione sceny nie wtajemniczają nas jednak wystarczająco, aby zrozumieć odczucia i zachowania wszystkich bohaterów. Powoduje to lekkie zdezorientowanie, które będzie na szczęście mijać z kolejnymi scenami.

Wypowiedzi i ruchy bohaterów uświadamiają nas, że to niepierwszy raz, kiedy miasto będzie próbowało zmierzyć się z wydarzeniami z dawnych lat. Wyraźnie zaniepokojony Burmistrz chce sprawiedliwości. Czuje powinność odkrycia Prawdy. Nie możemy jednak ukryć, że czujemy jego zagubienie i nieporadność.
Z drugiej strony Mieszkaniec Miasta (Radosław Smużny), który jako drugi wychodzi z publiki, w prosty sposób pokazuje nam nastawienie mieszkańców do odkrytych informacji. Stwarza on wokół nich otoczkę abstrakcji i fikcji. Mieszkaniec jest doskonałym przykładem obłudnego patrioty, który kocha i broni swojej ojczyzny, ale tylko wtedy, gdy odpowiada jego wyobrażeniu.

Kiedy stworzona przez mieszkańców fałszywa otoczka zwyczajności zaczyna słabnąć, poznajemy postać Niemca Na Pokucie. Jest on, jak sam się określa, synem mordercy – hitlerowca. Zagubiona, przepełniona wyrzutami sumienia postać została rewelacyjnie zagrana przez Marka Sadowskiego. Sposób intonacji i ruchy ciała pozwalają nam z łatwością poczuć jego ból i przytłoczenie. Potomek Niemca obwinia się za krzywdy wyrządzone przez jego przodków. Sami mieszkańcy nie pozwalają mu o nich zapomnieć. Postać Niemca wzbudza litość. Jest on miasteczkowym kozłem ofiarnym, który pokutuje za wszystkich.

Matka Boska i Miss Piękności z Nowego Jorku zostały przedstawiona w jednej postaci granej przez Małgorzatę Polakowską. Jej groteskowe przedstawienie mocno kontrastuje z wykreowanym przez aktorów światem. Ubrana w obcisłą cekinową sukienkę znacznie odbiega do znanego przez nas wizerunku Maryi. Ostre, powtarzalne ruchy i przesadnie wyeksponowane miny utrudniają nam zrozumienie jej emocji. Matka Boska w tej odsłonie utraciła niemalże wszystkie swoje cechy na rzecz kanciastej Miss i jej atrybutu – kolorowej lampki.

Nietypowa sceneria w najmniejszym stopniu nie przeszkadzała w odbierze spektaklu. Aktorzy swobodnie poruszali się na dziedzińcu. Wysokie ściany budynków lekko odgradzały nas od zgiełku miasta, co pozwalało zapomnieć, że nie znajdujemy się w teatrze. Odgrywanie sztuki „na ulicy” nie pozbawiło aktorów udogodnień jak oświetlenie, czy nagłośnienie. Dodatkowo zastosowanie prostej maszyny do wytwarzania dymu dało niesamowity efekt na otwartej przestrzeni.

Sztuka nie korzysta ze zbyt wielu rekwizytów. Oprócz wcześniej wspomnianej gazety, dużą rolę odegrał stół. Przedmiot codziennego użytku, zyskuje tutaj zupełnie nowe znaczenie. Kiedy mebel jest w swojej typowej formie, nie stanowi niczego nadzwyczajnego. Dopiero jego rozsunięcie odkrywa przestrzeń - ukrytą przez złączone części blatu. Obrazuje ona cmentarz zamordowanych Żydów, tajemnice strzeżoną przez miasto. Kreatywne wykorzystanie prostego sprzętu zdecydowanie działa na korzyść spektaklu.

„Burmistrz” nie jest łatwy w odbiorze. Nie dostajemy niczego na tacy. Dopiero uważnie śledząc wydarzenia, badając wszystko dochodzimy do prawdy. Pierwszą osobą, która mówi wprost jest Miss Piękności, która oznajmia, że chodzi o Jews, tonem sugerującym błahą sprawę. Spektakl porusza wiele kwestii społeczno-politycznych. Ukazuje nam diametralnie różne reakcje ludzi na konfrontacje z Prawdą. Pomimo swojej zagmatwanej i lekko chaotycznej formy „Burmistrz” jest wciąż wartościowym dziełem. Obserwujemy Burmistrza, który pomimo że chce sprawiedliwości, nie do końca ma odwagę i siłę, aby walczyć. Widzimy mieszkańców, którzy nie chcą takiej Prawdy, którzy przypominają, że to Niemcy są mordercami. Wszystkie wydarzenia są trafnie komentowane przez Narratorkę, która stanowi znakomite uzupełnienie całego spektaklu. W ostatnich scenach wyraźnie czuć napięcie. Pomimo mijających lat ludzie wciąż nie chcą pamiętać o Prawdzie. Nic się nie zmieni.
Aktorzy zamierają, a Narratorka żegna nas słowami, że już nic nie ma...


Norbert Borski

Komentarze