"Czekając na Otella" - recenzja spektaklu

        Na wstępie do niniejszej recenzji chciałbym przyznać, że żałuję, że spóźniłem się na to przedstawienie aż kwadrans. Co jak co, Pociąg, jak co roku, działa i rusza z kolejnych stacji punktualnie... Nie zmienia to faktu, że pomimo tego, jedyna myśl, jaka krążyła mi w głowie na temat spektaklu, była tylko jedna: F E N O M E N A L N E !

        "Czekając na Otella" trudno zaklasyfikować jednoznacznie, ponieważ elementy satyryczne mieszają się tu ze zręcznymi improwizacjami, burzeniem czwartej ściany oraz wchodzeniem treściowo poza tradycyjne schematy sztuki teatralnej. Poziom zaangażowania uwagi widza jest zaskakująco wysoki. Granica pomiędzy sztuką teatralną, a zajmującym wywiadem czy gawędą zaciera się, co jest absolutną zaletą widowiska.

        Pośród poruszanej problematyki, spotykamy się z ciekawymi obserwacjami aktorów na temat wykonywanego zawodu, życia w Polsce jako osoby o niewiele odmiennym kolorze skóry i reakcjach otoczenia na ten fakt, a także samym podejściu Polaków do wyrażania się o własnej Ojczyźnie. Szufladkowanie aktorów wedle ról, jakie mają w swoim portfolio; fakt, że miewają kłopot z angażem ze względu na karnację, gdzie największym problemem nie jest jakość ich talentu, jaki prezentują, a obawy reżysera o to, że krytycy i recenzenci skupią się na próbach interpretowania, dlaczego w danej roli obsadzono aktora o takich cechach wyglądu, a nie innych. Jako ludzie o podwójnym pochodzeniu, słusznie zwracają uwagę na to, że Polacy nie są dumni ze swojego kraju. Takie wyrwanie z "dogmatycznej drzemki" - ujmując sprawę nieco filozoficznie - jest przyjemnym odświeżeniem i inspiracją do spojrzenia na własne poglądy na sprawę.

        Wspomniane opinie na temat patriotyzmu i dumy narodowej nie są umiejscowione pośród treści "na siłę" czy w nachalny sposób. Ich naturalne wplecenie dodaje lekkości tematyce - tak często traktowanej pompatycznie i z niemalże grobową powagą, wpajaną przez lata na lekcjach języka polskiego czy uroczystościach - i pozwala dzięki temu wyrwać się nieco z zesztywniałego kokonu myśli, znajdując coś pozytywnego. I nagle zaczyna odechciewać się narzekania na wszystko wokół...

        Podsumowując, "Czekając na Otella" jest wspaniałym dziełem, które bawi, inspiruje i nakłania do przemyśleń o rzeczach trudnych w lekki i przystępny sposób. Opowiada o inności i byciu kimś "pomiędzy", dając stosunkowo bogate źródło obserwacji o nas samych. Co jak co, uważam, że obejrzenie tego widowiska jedynie raz pozostawia chęć na powtórkę tylko dlatego, że jest tak dobre.




Kacper "Katz" Jędrzejczak


fot. Krzysztof Winciorek

Komentarze