A ja żyję bardzo...


A ja żyję bardzo - spektakl oparty na tekstach Piotra Gęglawy wywarł na mnie wrażenie obcowania z niesamowitą poezją i ulotnymi wibracjami. Sztuka ta to hołd dla nieżyjącego już autora tekstów, opowiada o tym jak dwaj aktorzy, aktor amator oraz aktor profesjonalista spotykają się na scenie aby wspomnieć absurdalno - abstrakcyjne teksty Piotra – dorosłego poety z duszą dziecka (Piotr Geglawa miał zespół Downa).
Obaj aktorzy odgrywają postacie z utworów Piotra, aktor profesjonalny Tadeusz Ratuszniak wciela się w postać Piotra a Romek Zańko, aktor amator przywołuje rozmaite sytuacje, w których aktorzy spierają się i kłócą, tworząc wzruszający, zabawny ale przede wszystkim refleksyjny teatr nad którym unosi się subtelna mgiełka absurdu, pojawiają się pingwiny, fruwające anioły, tygrys rozmawiający z Jezusem, wilk Adam, wilk Patrycja – jest to świat magiczny który przypomina nam starą prawdę, że wszystko jest poezją i jeśli zabijemy w sobie wewnętrzne dziecko to nic co będzie wywoływało dziecinną zdolność do dziwienia się, może się nam nie przydarzyć.
Wspomnę jeszcze o rozsypanej cebuli na scenie zgodnie z zasadą – że od cebuli poezja się kuli, chyba że jest jej na scenie dużo i jest duża to wtedy poezja się wydłuża 😊

Trombolini 

---

fot. Krzysztof Winciorek

Komentarze