Matka otoczona okrucieństwem

Matka Courage krzyczy” ze strachu o swoje dzieci, z bólu i bezradności. Ten poruszający spektakl w reżyserii Grzegorza Grecasa otwiera nam oczy na tragiczne losy Liberii. Bazując na tekście Bertolda Brechta - „Matka Courage i jej dzieci” - Teatr Układ Formalny pokazuje nam codzienność żyjących tam ludzi – konflikty, gwałty, głód i biedę.

Liberia – ziemia wykupiona przez Towarzystwo Charytatywne od miejscowego wodza. Kraj, gdzie od 1821 roku przybywali byli niewolnicy, latami pochłonięty przez konflikty, które doszczętnie „czyściły” państwo z wolności. Właśnie tutaj zostaje osadzona akcja na motywach dramatu Bertolda Brechta. Spektakl zamienia skrawek gdyńskiej plaży w West Point – największe slumsy. Matka Courage, liberyjska prostytutka, próbuje zapewnić dzieciom bezpieczeństwo i pieniądze niezbędne do przeżycia. Czy jest to możliwe do osiągnięcia?

Spektakl rozpoczyna widok siedzącej na piasku Matki Courage, granej przez Joanne Gonschorek. Pogrążona w myślach, tworzy kopczyk dla szmacianej lalki. Tej niejasnej dla nas scenie towarzyszy muzyka. Szumowi fal towarzyszą delikatne dźwięki grzechotki, bębenka i pociągnięć za struny tworzone przez pozostałych aktorów. Odgłosy milkną, gdy Paweł Palcat przerywa grę na ukulele i rozpoczyna rozmowę. Pyta nas, czy wszyscy dotarli, ile zapłaciliśmy na bilet. Za pomocą ironicznych żartów zmniejsza dystans na linii aktor-widz. Enigmatycznie zapewnia, że Matki Courage nie zapomnimy. Momentem kulminacyjnym w przeprowadzanym dialogu jest wyciągnięcie Nutelli. Nasz rozmówca częstuje nią widzów, czym zaskarbia sobie ich sympatię. To, co dzieje się następnie, wytrąca nas z równowagi. Za pomocą tego samego czekoladowego musu w brutalny sposób naznacza resztę aktorów. Zostawiając brązowe smugi na ciałach pozostałych, zmienia ich w ciemnoskórych mieszkańców Liberii, jednocześnie ich poniżając. Postać, która przed sekundą była nam tak przyjazna, zaczyna nas przerażać. Poznajemy prawdziwego bohatera. Bezwzględnego Massę, Pana Wojny - uosobienie tyranii.

Język, którym posługują się aktorzy, jest mocno zbrutalizowany. Częste, dosadne wulgaryzmy dodają postacią agresywności (tak jest na przykład w przypadku Massy), ale także oddają realia panujące w slumsach. Bestialstwo tam panujące wyraźnie oddziałuje na ich mowę.
Zdecydowana większość wypowiedzi w spektaklu jest jednocześnie tłumaczona przez aktorów za pomocą gestów. Jest to niekonwencjonalna forma ruchu scenicznego, która w zaskakujący sposób uzupełnia sztukę. Dodatkowo ten zabieg podkreśla fakt, że znajdujemy się w innym kraju. Bohaterowie „mówią” w innym języku, więc muszą to obrazować. Gdy Matka Courage tłumaczy nam swoje życie, oprócz padających słów i języka migowego, wypowiada jeszcze niektóre słowa po angielsku. Słyszmy, że chciałaby znaleźć inny job. Wszystko to podkreśla desperacje z jaką pragnie zmienić swój los. Różnorodnością przekazu informacji próbuje dotrzeć do jak największego grona, bo może ktoś będzie mógł jej pomóc. Także jej córka próbuje znaleźć ratunek. Sarna (Katarzyna Kłaczek) jest młodą dziewczyną, niemową. Massa na bieżąco tłumaczy nam pokazywane przez nią gesty. Słyszymy, że szybko się uczy i wiele potrafi. Prosi, aby osoba, która może jej pomóc, dać jakąś pracę, pomachała ręką. Odczuwamy smutek i nie chcemy bezradnie patrzeć na ich los. Jednak, gdy jakaś osoba podniesie dłoń, zostanie brutalnie zbesztana przez Massę.

Sztuka w bardzo wielu miejscach nawiązuje do popkultury. Paweł Palcat, który pełni niejako funkcję narratora, zaburza trwanie spektaklu hasłem światła. Włączone zostają wtedy podłużne lampy wyznaczające krawędzie sceny. Aktorzy, zapominając o przed chwilą odgrywanej scenie, prezentują nam mały występ muzyczny. Znane przeboje zostają zmienione, aby oddać realia państwa. Tym sposobem znany z Króla Lwa „Krąg życia” staje się pieśnią mówiącą o kręgu nieuchronnej, brutalnej śmierci, a „Waka Waka” Shakiry utworem o przynoszącym zyski, nie do końca legalnym handlu w pokojowej Liberii. Kontrast doskonale znanej muzyki z wesołych utworów i poważne słowa do niej dobrane silnie uderzają w odbiorcę, powodując chwilowe oszołomienie.

Kostiumy w spektaklu zostały bardzo dobrze przemyślane. Czerwona sukienka staje się symbolem prostytutki, taką więc nosi Matka. Sarna, odnosząc się do czerwonych bucików w dramacie Brechta, również ma swoją ukochaną czerwoną sukienkę. Powoduje to, że w jednej ze scen niesłusznie jest uznawana za prostytutkę, co wzbudza w niej oburzenie. Massa ubrany jest w zielone dresowe spodnie i bluzę – kojarząc nam się z niedbającym o nic agresywnym mężczyzną. Maciej Rapski występuje za to w podartych, znoszonych rzeczach, obrazując nam biedę panującą w slumsach. Grający natomiast drugiego syna Przemysław Furdak, nosi koszulkę z logo Batmana, która jest kolejnym odwołaniem do popkultury i wyjściem do jego przemiany. Gdy po czasie spędzonym na wojnie, Schwaizer wraca do Matki, jest przekonany, że stał się Mrocznym Rycerzem. Jest to jeden z miłych momentów wytchnienia od ciężkiej tematyki dzieła. Przemysław Fudrak, parodiując człowieka-nietoperza, chociaż na chwilę pozwala nam zapomnieć o brutalności i grozie otaczającego nas świata.

Spektakl oferuje nam także solidną dawkę historii Liberii. Paweł Palcat opowiada nam o wydarzeniach z 1980 roku, kiedy to zostaje przeprowadzony został zamach wojskowy i zamordowano prezydenta Williama Tolberta. Samuel Doe przejmuje wtedy władzę w państwie. Panuje jedynie do 1990 roku, gdyż zostaje obalony, a jego tortury i śmierci nagrane i udostępnione. Do władzy dochodzi Charles Taylor.
Referowane wydarzenie zostają wzbogacone inscenizacją – bardzo prostą i łatwą w odbiorze. Palcat, będący oprawcą, polewa i pluje sztuczną krwią w ofiarę. Grający ją Fudrak wrzeszczy, kiedy na jego ciele pojawiają się czerwone plamy. Siedzący obok na wózku inwalidzkim Rapski z radością pomaga Palcatowi wymyślać nowe tortury. Magia teatru i znakomita gra aktorów sprawia, że pomimo prostoty wykonania sceny są zatrważające.
Paweł Palcat odgrywa w spektaklu rolę osoby brutalnie rządzącej światem. Wzbudza strach nie tylko w mieszkańcach slumsów, ale i w nas. Gdy „prosi”, abyśmy zarecytowali wiersz, publika nie ma odwagi odmówić. W ten sposób wszyscy powtarzamy za nim znanego każdemu „Murzynka Bambo” Juliana Tuwima. Towarzyszy temu obraz Matki Courage, która straciła już synów i ściska córkę. Z pustką w głosie wypowiada lecz mama kocha swojego synka. Scena ta wzbudza ogromny smutek, a niewzruszony tym Massa dokłada ciężaru na nasze barki. W tej przerażającej tematyce spektaklu, gdzie mord i strach wypełnia Liberię, dziecinny wierszyk wybrzmiał zupełnie inaczej.

Pod koniec spektaklu widzimy znajomy obraz. Matka Courage pogrążona w myślach, tworzy kopczyk dla szmacianej lalki. Paweł Palcat rozpoczyna rozmowę. Pyta nas, czy wszyscy dotarli, ile zapłaciliśmy na bilet. Budzi to ogromną dezorientację. Nie mamy pojęcia, co się dzieje. Spektakl powoli zaczyna się od nowa. Zabieg ten pokazuje nam, że te wszystkie straszne rzeczy: gwałty, tortury, śmierć są codziennością. Minął jeden dzień. Zaczyna się drugi, a razem z nim kolejna dawka tych okropności. Wtedy Matka Courage dowodzi swojej odwagi. Postanawia zaprotestować. Każe Massie wcielić się w Charlesa Taylora i wreszcie jej wysłuchać. Rozpoczyna przemowę o liberyjskich kobietach, które w 2003 roku wyszły na ulice, aby zjednoczone raz na zawsze zakończyć wojny. Stanęły przed całym światem i zażądały pokoju. Jej łapiąca za serce przemowa zostaje jednak brutalnie przerwana przez Taylora, który wyśmiewa jej żądania. Ona jednak się nie poddaje. Dyktator ustępuje miejsca Matce Courage i rozkłada jej ręce w geście upodabniającym ją do Boga. Sprawia to, że dostrzegamy nieograniczoną władzę, jaką jej przekazał. Na scenie pojawia się oblany krwią oprawca. Wyjawia, że to on jest winny śmierci jej dzieci. Matka Courage, która może zrobić z nim, co tylko zechce, obmywa jego twarz w geście przebaczenia. Scena ta jest hołdem dla dobroci. Po widoku okrucieństwa i bólu, ten obraz przynosi ukojenie. Zwraca wiarę w świat.

„Matka Courage krzyczy” jest wyczerpującym i ciężkim spektaklem. Zostajemy poprowadzeni przez historię pełną bezwzględnej brutalności. Widzimy Matkę, która zrobi wszystko, aby ratować dzieci od przerażającej rzeczywistości. Sztuka jest lekcją prawdziwej historii Liberii, o której sporo z nas nie ma pojęcia. Dzieło w reżyserii Grzegorza Grecasa porusza dogłębnie. Sprawia, że po ostatniej scenie jesteśmy przepełnieni dziesiątkami różnych emocji. Smutek, zszokowanie, oburzenie, wzruszenie, przerażenie, zaintrygowanie i wiele innych uczuć męczy naszą duszę, co sprawia, że na długo nie zapomnimy tego występu.


Norbert Borski  

Komentarze