Recenzja spektaklu "Q&A"

W którym momencie zaczyna się miłość i bezwarunkowa akceptacja drugiego człowieka? Co sprawia, że wybieramy właśnie tą, a nie inną osobę? Czy 36 pytań wystarczy, aby poruszyć czyjeś serce? 

A może inaczej. Czy 36 pytań pozwoli nam bardziej ukochać samych siebie? 


Spektakl Q&A (THE POLISH EDITION) wydaje się odpowiadać na to ostatnie pytanie. Sztuka oparta jest na 36 pytaniach, które mają zbliżyć do siebie potencjalnych partnerów. Z mojej perspektywy pytania będą bardziej użyteczne w procesie  psychoterapii grupowej niż klasycznego randkowania. Dlaczego? Bo czy czasami poraniony człowiek nie przyciąga innych zraniony ludzi? Czy świat relacji nie byłby lepszy, gdybyśmy zaczęli poszukiwania nie od idealnego partnera/partnerki a od prawdziwego ja? 


Sztuka ukazuje to o czym na co dzień staramy się nie myśleć, a co doskonale czujemy. Odpowiada na pytania, które odzierają nas ze złudzeń. Wprowadza w potrzebny dyskomfort, bo konfrontuje nas z tym, co w życiu ważne. Ukazuje ból, wstyd, cierpienie, ale też miłość, intymność czy przywiązanie. Każdy z widzów, jeżeli tylko pozwoli mu to na jego własna głowa i zakorzenione schematy odnajdzie w tej sztuce niechciane elementy własnego życia. Nie zaopiekowane wspomnienia, raniące słowa rodziców, warunkową akceptację pod przykrywką spełnienia wymagań społeczeństwa. Surowa scenografia opierająca się tylko na kawałku gumy pod stopami aktorów i plastikowych krzesłach pozwala skupić całą uwagę widza na tym, co w życiu rzeczywiście jest istotnie ważne. Naszą uwagę mają pochłonąć ludzie. Ich słowa, twarze, uczucia, ciała, ruchy. Właśnie tym jest człowieczeństwo. Właśnie od tego nie możemy się uwolnić, chociaż bardzo często chcemy. Występujący starają się przekazać tą niewygodną prawdę, zapraszając do tego widownię. Robią to poprzez spojrzenia, dotyk i drgania mięśni, które układają się w nie zawsze zrozumiałą historię. Podobnie jak życie. Mnie jako młodą recenzentkę wyjątkowo mocno poruszył słowa występujących kobiet: „Jestem dumna z tego, że jestem kobietą, ale czasami boję się być kobietą w Polsce". Boleśnie przypominając o tym, dlaczego  tak duża część młodego społeczeństwa nie decyduje się na dziecko. Piękną klamrą kończącą wydarzenie był momenty, gdy tancerze i obcy ludzie patrzyli sobie prosto w oczy. To tylko 4 minuty, to aż 4 minuty, to wieczność. Dla niektórych banalne dla innych śmieszne. Ja widzę wzruszającą próbę zbudowania, chociaż chwilowej bliskość z ludźmi, z którymi pozornie nic nas nie łączy a dzielącymi te same rany. 


Zrozumienie dla samego siebie nie przychodzi z czasem, doświadczeniem czy wylanymi łzami. Jest to ciągła, mozolna, niezwykle trudna praca, bo MY jako ludzie również ciągle się zmieniamy. Walka, ucieczka i brak umiejętności w podejmowaniu decyzji na lata odbierają nam sprawczość. Pozostawiając los w rękach kapitalistycznych wyobrażeń o tym, jacy powinniśmy być. Ich przeciwieństwem jest stopniowa ciekawość, tolerancja, następnie akceptacja, przyjaźń a na końcu czego życzę wszystkim odbiorcom miłość, którą tylko my sami możemy zaoferować własnym niechcianym kawałkom. Miłość własna to decyzja, którą podejmuje się codziennie. To my wybieramy uczucia, jakimi się obdarzamy, przyjmując różne wersje samych siebie. Pamiętając, że to dobrze, że się zmieniamy bo, znaczy, że żyjemy. Myślę, że chociaż 1 z 36 pytań, które pojawiają się podczas sztuki poruszy każde serce i będzie dobrym początkiem do sprawdzenia, czy nasze wyobrażenia o tym, czym jest miłość mają jakiekolwiek przełożenie na to jak traktujemy samych siebie. 


Adrianna Garczyńska


fot. Krzysztof Winciorek



"Q&A (the polish edition)"
Tekst: Rachel Erdos wraz z zespołem, Arthur Aron
Reżyseria: Rachel Erdos
Obsada/Tancerki/Tancerze: Monika Witkowska, Grzegorz Łabuda, Paweł Kozłowski, Mikołaj Karczewski, Natalia Dinges
Living Space Theatre /Katowice / Bytom

 

 

Komentarze

Popularne posty