Disco chłosta barokowym bitem - recenzja spektaklu "Harce kupidynowe czyli niecne morsztyny" w reżyserii Idy Bocian

Czy Kupidyn może posyłać swe strzały w rytmie macareny, uwodzić palcatem i częstować musującymi landrynkami? Oczywiście, że może, a Teatr Gdynia Główna pokazuje, że robi to wyśmienicie. Monodram „Harce Kupidynowe, czyli niecne Morsztyny” w reżyserii Idy Bocian to niebanalna kompilacja frywolnej poezji polskiego baroku przeplatana na wskroś współczesnymi środkami wyrazu. Spektakl, ze względu na odważne podejście inscenizacyjne jest przeznaczony jedynie dla widzów dojrzałych. Słowo jest tu na pierwszym miejscu. A słowo jest piękne, jędrne i soczyste. Dawna poezja, niesłusznie zapomniana (bo kto teraz zachwyca się Morsztynem i Sępem-Szarzyńskim?), nie uciekała od tematyki ciała, cielesności, fizjologii. Jako nieodrodne dziecko swojej epoki jest pełna kontrastów, blasku i mroku, uduchowionej powagi i rubasznego humoru. W „Harcach” archaiczna poezja kontrapunktowana jest hitami współczesnej muzyki tanecznej, i co zaskakujące, rytm barokowych sonetów idealnie wpisuje się w tłusty bit ...