Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2020

Dyktat. Fragment - Tania Jass

Obraz
osoby 1 krawiec 2 krawiec 3 modelka techniczna miejsce akcji pracownia 1 Dzisiejsza moda jest byle jaka. Bylejakość. rozdartych poszarpanych dżinsów wyblakłych kolorów. Bezguścia. Identyczności. A co gorsze Braku sylwety. Nie ma damy. Dzisiaj dżentelmen nie chodzi po wybiegach. Nie spotkasz go w klubach - czy chciałbyś (Gustavie ) wyglądać identycznie. Zamiast na kreacjach sukniach krawcy skupiają się na ubraniach na co dzień. Płaszczach trapezowych mini garniturach w stylu biurowych. Wszystko w beżu monokolorowo albo pstrokato. A co najgorsze mówią, że szyją dla prawdziwych ludzi. Nie mają zamiaru wdawać się w dysputę społeczną Tak sprawa wygląda do chwili obecnej. Dysputa która jest zasadniczo wizerunkiem twórcy jest przypisana twórcy. Twórcy są wyznacznikiem estetyki wydobywają z kobiet i mężczyzn 2 Masz racje Malkolmie. Sehr Gut Malkolm. 1 Ubranie Gustavie to coś w dzisiejszych czasach należącego do codzienności i skończyliśmy na - Spójrz Gustavie Wydawałoby się, że to faux pas obc...

Wiatr - Lutra

Obraz
Wiatr wieje tam, gdzie chce Mnie przywiało właśnie tam, gdzie szaro, chłodno, obco Sama idę cichą drogą Mijam tłum, tłum mija mnie – bezgłośnie Ja słyszę tylko wiatr i idę z jego prądem – tak pod prąd  To on mnie pcha po schodach, wspieram o poręcz  Otwiera drzwi, wchodzę z nim do sali Ale nawet on mnie zostawia,  Ma otwarte okno Czekam I nagle sztorm  Ktoś otworzył drzwi Czuję nagły podmuch  Budzi we mnie niechęć,  Może strach? Czuję od niej mocny chłód Spotkanie jest nieuniknione – bo ja siedzę, a ona choć widzę, że walczy i się opiera, zbliża się  Krok po kroku, krok po kroku Jestem gotowa i czujna, może wygram z huraganem Ale nagle wsłuchuję się w wiatr i go poznaję  I myśl pojawia się w głowie Lutra, 20 lat, Gdynia/Warszawa Wiersz powstał w ramach warsztatów literackich "Ballady Osiedlowe" zorganizowanych w listopadzie i grudniu 2020 roku przez Teatr Gdynia Główna.

Obserwacje z blokowiska. Karolina Tarabańska

Obraz
Siedzą futrzaki ze swymi panami Ci drudzy już na lekkiej bani Co tu robić w tej zapyziałej norze Gdy nikt dalej, póki co wyjść nie może? Do sklepu, doktora i do roboty Spieszą ci wszyscy, co mają nieco ochoty Droczą się i mamroczą coś tylko pod nosem A prawdziwa twarz zakryta jest lekkim merynosem Gdzie wolność jednostki, Miły Sąsiedzie? Poszła się usadzić… chyba w toalecie Zdrowie najważniejsze! – mówić tak wypada! Zatem pijmy na zdrowie – tak, jak sąsiad gada!   Karolina Tarabańska, 29 lat, pochodzi z Małopolski Opowiadanie powstało w ramach warsztatów literackich "Ballady Osiedlowe" zorganizowanych w listopadzie i grudniu 2020 roku przez Teatr Gdynia Główna

Wirus. Karolina Tarabańska

Obraz
To była najszczęśliwsza chwila w moim życiu, a ja nawet o tym nie wiedziałem! – powiedział Milutek do Agni. - Siedziałem sobie na trzepaku obok mojego bloku, wykonałem półobrót i zakręciło mi się w głowie. Tak mi się wtedy wydawało. Jednak kiedy się obudziłem, leżałem w szpitalu wojskowym i wytłumaczono mi, że miałem wypadek podczas akcji helikopterem. Po półrocznej przerwie w życiu, zacząłem sobie przypominać... Pilotowałem i czułem się jak bohater. Wojsko było moim całym światem. Lecąc spełniałem swoje cudowne marzenia, jako duży chłopiec. I wtedy, zupełnie niespodziewanie, poczułem dym. Nagle zorientowałem się, że zahaczyłem o drzewsko. Robiłem, co mogłem, ale straciłem jakiekolwiek połączenie, które mogłoby mi wtedy pomóc. I w ciągu kilku sekund życie ukazało mi się w obrazkach… m.in. ten mój trzepak z dzieciństwa i inne szczęśliwe chwile. I zdałem sobie sprawę, że to pewnie jest koniec. ********************************************************************************** Wypiszę się...

Islandia z Dziadkiem i Antosiem. Część 3 - Fotel. Michał Gondek

Obraz
  Antoś przyglądał się, jak dziadek wrzuca polana do kominka. Było w tym coś pierwotnie pięknego. Sam dźwięk strzelania płonącego drwa koi duszę, tak zawsze mówi dziadek. Teraz chciał zrobić niespodziankę swoim przyjaciołom z klubu gołębia i wysłać im kartkę z zimnej Islandii. Historyjkę już jakby w głowie miał, ale nurtowało go coś innego. Siedząc na wygodnym, olbrzymim fotelu, zastanawiał się, jak oryginalnie zaadresować list. Czy trzeba go podpisać, czy może z samej treści wyjdzie, że to on wydukał te kilka słów w języku elfów. Zapytał więc: (Antoś): dziadkuuuu, powiedz mi proszę, dlaczego ludzie podpisują się imieniem i nazwiskiem? A niektórzy to nawet dwoma nazwiskami! Zastanawiam się nad tym ostatnio. Skoro piszą nazwiska kilkuczłonowe, to czemu nie od razu wszystkich imion? Tak sobie myślę dziadku, że najlepiej by było, gdybyśmy wszyscy mieli indiańskie imiona, o! One są zawsze z ciekawą historyjką. (Dziadek): bo widzisz Antoś, to jest tak, że na świecie jest siedem, a może ...

Islandia z Dziadkiem i Antosiem. Część 2 - Dzik. Michał Gondek

Obraz
  Kiedy wszyscy skończyli zajadać się islandzką zupą kakaową, wyruszyli na wyprawę. W Islandii owej zupy się nie pije, gdyż posiada duże bryłki świeżego kakaowca, który rośnie na terenach wulkanicznych. Ostatnią osobą człapiącą do wynajętego dżipa był Tatko Antka, który spakował ekstra porcję frytek z majonezem. Zawsze powtarzał: (Tatko): przezorny zawsze ubezpieczony, zwłaszcza kiedy głód łapie za żebra na terenie dzikich. (Dziadek): Co chcecie zobaczyć? – zapytał dziadek, który usiadł za kierownicą. (Babcia): Może najpierw udamy się na fiordy i pochodzimy po czarnej plaży – zaproponowała Babcia. (Dziadek): kochanie, na bazaltowych plażach będziemy jutro nocować, więc zróbmy sobie z tego wisienkę na torciku, dobrze? – dziadek ucałował Babcie w policzek i powtórzył pytanie do tyłu. „A więc dokąd zawieźć wasze frytkowe zadki?” (Tatko): to może jakiś słynny monument w Reykjaviku, jest tu coś takiego? – zapytała Mama z Tatkiem (Dziadek): owszem, nawet wiem, gdzie się znajduje. ...

Islandia z Dziadkiem i Antosiem. Część 1 - Kaloryfer. Michał Gondek

Obraz
Islandia była wyspą, do której dziadek chętnie zabierał swoją rodzinkę. Jesienią całą bandą polecieli do Reykjaviku. Antek często słyszał o przygodach, jakie miewali z babcią. Jak wędrowali rowerami dookoła wyspy, jak poznawali mitologie ludową podczas wieczornych kolacji u lokalnych wikingów. O poranku przed pierwszą wycieczką na wspólnym śniadaniu, Antek zapytał dziadka: (Antoś): dziadkuuuu, opowiedziałbyś mi o elfach, które z babcią spotkaliście we mgle, gdy trafiliście do bazaltowego labiryntu? (Dziadek): Oj tam wnuczku, to wiekowa historyjka. Ale może dziś zdobędziesz podobną, gdy tylko zejdziemy ze szlaku - dziadek puścił oko do syna i szybko dodał: - Ale dobra, opowiem wam wszystkim, skoro śniadanie jeszcze na stole. Podczas pewnej wędrówki natrafiliśmy z Babcią na bardzo strome zbocze. Według mapy powinniśmy się udać dookoła, ale wiesz, jak to my z babcią. Lubimy chodzić własnymi ścieżkami, więc postanowiliśmy przejść przez czarną dolinę. Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy, że cze...