Topielica. Arletta Sakowska-Oleksik

Alicja jak co piątek szła po pracy odebrać córkę z lekcji angielskiego. Wcześniej przez godzinę snuła się po mieście zaglądając do różnych sklepów. Potem wstąpiła jeszcze do Mc Donalda po wrapa, na którego od dawna miała wielką ochotę. Jednak nawet sama przed sobą nie chciała się do tego przyznać, ponieważ była jak zwykle na diecie. Teraz znalazła idealne wytłumaczenie. A mianowicie córka, która po całym dniu w szkole powinna zjeść coś ciepłego. Ten drugi placek - to tylko do towarzystwa. Szła teraz spacerowym krokiem, delektując się październikowym powietrzem, ciszą i jedzeniem. Tak bardzo jej tego brakowało po tygodniu bieganiny wokół codziennych spraw i problemów. Miała jeszcze dwadzieścia minut do końca lekcji córki. Od czasu do czasu mijał ją jakiś zabłąkany przechodzień lub spacerowicz wleczony na smyczy przez psa. Gdzieś za plecami zostawiła cały ten hałas ulicy. Warczące samochody, pisk opon i głośne śmiechy wracającej ze szkoły młodzieży. Ugryzła właśnie kawałek w...